Forum Kolejowe - dla fanów i miłośników kolei

Pełna wersja: Kim Dzong Il nie żyje
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20
ET40: Korea Południowa sama nie byłaby w stanie pokonać Północnej, a przynajmniej nie w obecnym stanie. Decydującym czynnikiem wciąż jest liczebność wojska.
To już nie te czasy, gdzie liczebność wojska jest decydująca. Miażdżąca przewaga w powietrzu spokojnie załatwi sprawę.
O czym Wy za przeproszeniem pierdzielicie? Ten nie ma szans z tym, a tamten z tamtym... A skąd Wy to wiecie?! Siedzicie w rządach tych krajów? Znacie ich prawdziwe zapasy broni?

Poza tym piszecie o tym tak, jakby to była zabawa w grze komputerowej. Każda wojna to przede wszystkim tragedia cywilów. Widoać to było ostatnio przy "pomyłce" amerykańskich wojsk na bliskim wschodzie, gdzie zginęło 30 niewinnych osób bawiących się na weselu. Można było o tym przeczytać może w co dziesiątej gazecie czy serwisie internetowym, a w tym samym czasie, że był "zamach w Bostonie" głosili codziennie przez dwa tygodnie! Paranoja i kreowanie opinii publicznej zamiast przekazywanie informacji! Jaka ta Ameryka biedna, a sami są napastnikami!

Ile razy widziałem też wnioski, że jak to źle się dzieje, że amerykańscy żołnieże są atakowani w Iraku, czy w Afganistanie. Ale do ciężkiej anielki, to oni tam są okupantem. Wyobraźmy sobie, że nasz kraj najeżdża jakiś inny. Świat (przynajmniej jego część popiera ten najazd). To my będziemy też temu przyklaskiwać, czy się bronić?
Nie wiem, czy dla cywilów w KRLD wojna nie byłaby nieco lepszym rozwiązaniem, niż trwanie w takim czymś. To nie jest Irak, gdzie broni ABC nie było, ludzie przynajmniej nie głodowali, a autorytarna władza gwarantowała zduszenie w zarodku ruchów ekstremistycznych (dziś Irak to wylęgarnia terroryzmu).
Mariusz W. napisał(a):ET40: Korea Południowa sama nie byłaby w stanie pokonać Północnej, a przynajmniej nie w obecnym stanie. Decydującym czynnikiem wciąż jest liczebność wojska.
Każdy Twój post staje się coraz śmieszniejszy.

Zwłaszcza gdy wygłodniałe sałdaty KRLD siedziałyby z AK47 w okopach czekając na wsparcie pancerne które już dawno zostało zbombardowane po drodze, nie mając jakiejkolwiek łączności ze sztabem przez zakłócenia nadawane z Seulu i czekałyby z RPG-7 na nadciągające wojska południa, które już z 3 kilometrów byłoby w stanie rozwalić wszelkie umocnienia.
Widzę że totalnie nie znasz się choć odrobinę na wojskowości, że niby liczebność zawsze decyduje o wygranej ? Taaa.. chyba tylko w średniowieczu. Na potwierdzenie mojej i nie tylko mojej teorii gdzie technologia jest ważniejsza niż liczebność:
- totalna przegrana Imperium Rosyjskiego w wojnie krymskiej, w której to R. nie była nawet w stanie dokonać większych postępów na froncie : ładowane oddtylcowo karabiny Francuzów z zasięgiem 1200m miały znaczną przewagę nad rosyjskimi muszkietami z zas. max 300m
- Wojna Zimowa 1940r. Finowie zdołali odeprzeć ataki ponad 6 krotnie większej Armii Czerwonej
(wgl. AC stawiając na niewyczerpane zasoby ludzkie ponosiła szereg porażek w każdej prawie wojnie, licząc z "wojną ojczyźnianą".)
- Wojna sześciodniowa
- Naturalnie II wojna w zatoce perskiej
- wojna Japońsko-Chińska (Japończycy wszakże zdołali podbić całe Chiny)
- jak wyżej, ale 1894-1895
- wojny opiumowe
- Kampania Francuska

We wszysktkich powyższych konfliktach, strona przegrana przewyższała liczebnością wojska nad swymi wrogami, charakteryzując się jednak zacofaniem technologicznym.
Trudno więc porównywać drogi Mariuszu F16 i niewidoczne dla radarów F18 z MiG-21, które obecnie robią za eksponaty na poznańskiej cytadeli czy przed jednostkami wojskowymi.
Co do sprawy ryzyka ostrzelania Seulu - pamiętajmy że baterie artyleryjskie można szybko wykryć i zbombardować, a rakiety przechwycić i strącić. Pamiętajmy że południe posiada system antyrakietowy.

BTW: podczas wojny koreańskiej, północ i Chiny straciła dwa razy więcej żołnierzy niż południe wraz z koalicjantami.
Obejżyj filmik który wstawiłem na poprzedniej stronie.
ET40 napisał(a):(dziś Irak to wylęgarnia terroryzmu).

A dla mnie wylęgarnią terrorystów jest USA.
Lubuszanin:
Ale czy ja napisałem, że zawsze decyduje liczebność? Jest głównym czynnikiem, ale nie jedynym.
Jeśli Korea Północna ma ponad 2 razy więcej żołnierzy niż Południowa, to istnieje ryzyko przegrania wojny przez Południową. Nie bez powodu Korea Południowa trzyma sojusz ze Stanami Zjednoczonymi.
Mariusz W. napisał(a):Nie bez powodu Korea Południowa trzyma sojusz ze Stanami Zjednoczonymi.
Sojusz trzyma po pierwsze ze względu na to, że USA pomogło im się odbudować i przez wiele lat nie było takiej armii, jaka jest teraz, więc rzeczywiście, sojusz był potrzebny, a po drugie ze względu na parasol nuklearny.
Cytat:Jeśli Korea Północna ma ponad 2 razy więcej żołnierzy niż Południowa, to istnieje ryzyko przegrania wojny przez Południową.
Jeszcze raz powtarzam, w tym przypadku ilość ma bardzo małe znaczenie, bo zdolność bojowa jednego żolnierza południa jest równa 5 północnym. Seul też by mógł wystawić milionową armię, ale po co skoro można inwestować w jakość a nie ilość, tym bardziej że pół miliona potencjalnych wojskowych może w cywilu przysłóżyć się gospodarce
Cytat:Nie bez powodu Korea Południowa trzyma sojusz ze Stanami Zjednoczonymi.
Północ trzyma przecież sojusz z Chinami więc dla naturalnej przeciwwagi Seul doszukiwałby się i tak i tak innego mocarstwa które mogłoby ją poprzeć.
W sferze wojskowości Kim jedynym czym może realnie pogrozić i co inni muszą brać pod uwagę to nuki.
Cytat:Północ trzyma przecież sojusz z Chinami więc dla naturalnej przeciwwagi Seul doszukiwałby się i tak i tak innego mocarstwa które mogłoby ją poprzeć.

Nie musi szukać, ma sojusznika USA. Zresztą cały zachód popiera południe.
Tym bardziej że południe to siedziba wielu firm, kapitału zagranicznego i potęga gospodarcza regionu. Nikt nie pozwoli zarżnąć kury składającej złote jajka - w wojnie koreańskiej po południowej stronie walczyło 15 państw, z czego wojska wysłały nawet tak egzotyczne kraje jak Etiopia, ZPA czy Grecja.
Północ doskonale zdaje sobie z tego sprawę, przecież nie są aż tak głupi. Nigdy nie dojdzie do żadnej wojny, to były koniec Kima i jego dynastii a on na pewno ma tą świadomość. Przecież dla niego nie ma nic ważniejszego od sprawowania władzy.
Maciej napisał(a):
Lubuszanin napisał(a):Wg. statystyki [ilość zabójstw na 100 000 mieszk.] w:
1975 - 12 morderstw /100 tys. mieszk
1985 - 19
1995 - 21
2005 - 37
2010 - 48

Nawet mało, tutaj: http://www.tierralatina.pl/2010/08/wene ... -zabojcow/ znalazłem informację, że w 2009 r. wskaźnik ten wynosił aż 75 os./100 tys., wg, jak wynika z artykułu, tajnego rządowego raportu. Lubuszanin, a skąd zaczerpnąłeś Twoje informacje?
Różne źródła, (---> polecam film Wenezuela w rękach Chaveza).
Wracając nieco do Huga, spójrzmy na te dwa mapy:
http://chartsbin.com/view/1454
Konturówka pokazuje ilość morderstw statyczynie i widzimy że Wenezuela to istna jaskinia przespczości i w tej niechlubnej statystyce wyprzedza ją tylko Honduras (W. stoi wyżej nawet nad Kolumbią gdzie się toczy wojna domowa z komunistyczną partyzantką FARC i kartelami narkotykowymi)
http://chartsbin.com/view/eqq
A drugi wykres przedstawia populacje więzienną. Jak widać, najwyższa przestępczość w Ameryce Południowej (ba, na świecie) nie przeszkadza Wenezueli utrzymywać nieco ponad sto więźniów na 100 000 mieszk.
To już w Polsce gdzie przestępczość jest 50 razy niższa mamy dwa razy więcej "pensjonariuszy systemu penitencjarnego" (jak to każe nazywać popr. pol)

Wniosek, Chavez przestał kontrolować co się dzieje w jego państwie, a wysoka korupcja i to powyżej tylko dowodzi że państwo w swoim funkcjonowaniu jest totalnie niewydolne.
Jak znajde to przedstawie jeszcze wykres dot. ubóstwa w krajach Am. Łacińśkiej, gdzie widać że we wszystkich krajach utrzymuje się tendencja spadkowa, z tą tylko różnicą że Wenezuela idzie łeb w łeb np. z Ekwadorem i Kolumbią. Pamiętajmy tylko o jednej różnicy, Wenezuala stoi na beczce ropy i przy ich zasobach, kraj ten powinen być na poziomie Teksasu. Tak się gdzie się podziały te pieniądze z ropy? Kolumbia tej ropy nie ma a mimo to biedy tam coraz mniej. Wniosek, naftodolary w raju Chaveza muszą być gdzieś mocno defraudowane.
Czy takie a nie inne statystyki na temat przestępczości w Wenezueli mogłyby być wynikiem zwiększonej wykrywalności przestępstw?
Należy pamiętać że wykryte przestępstwa zawsze są tylko częścią tych niewykrytych.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20