Liczba postów: 2 287 
    Liczba wątków: 45
	  Dołączył: 07.06.2010
	
Reputacja: 
 0
	 
 
	
	
		Jak wszêdzie by³y parowozy i diesle to siê zachwycano czym¶ elektrycznym, jest to zrozumia³e, bo by³o to co¶ "nowego", tak jak powiedzmy trzy-cztery lata temu prywaciarze (no i teraz jeszcze te¿, chocia¿ ju¿ coraz mniej zaskakuj± dziwnym, "niezielono-¿ó³toprzodowym" malowaniem). Wydawaæ by siê wiêc mog³o, ¿e teraz zachwycaj±cy powinien byæ parowóz. Ale... mo¿e to takie dziwne czasy? Wychowanie przez tzw. mass-media uczy, ¿e dobre jest to czego ju¿ du¿o, co siê wylewa z ka¿dego ekranu jak botox pana I. i otacza nas swoj± dodow± rooshoffo¶ci± - czyli id±c z duchem czasu powinni¶my rzec: Poci±æ palnikiem Ko¶cierzynê, Chabówkê, Wolsztyn i co tylko siê nawinie a czo³o kibla pokryæ z³otem - mo¿e bêdzie lepiej widaæ z daleko ni¿ ¿ó³te   
	 
	
	
	
 
 
	
	
		http://www.youtube.com/watch?v=HVoAF9jzpkM
http://www.youtube.com/wa...
 
Te dwa filmy to dla tych idiotów, co się pakują na przejazdy wprost pod pociąg
	  
	
	
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 6 881 
    Liczba wątków: 156
	  Dołączył: 04.06.2010
	
Reputacja: 
 26
	 
 
	
	
		Obleśny Szczur napisał(a):Spalić na stosie wszystko co potrzebuje druta! Prawdziwy MK odda życie za ocalenie parowozu, o przepraszam, PAROWOZU. Jasne?   Panie Kolego, parowóz to przeżytek, bo poza niewątpliwymi zaletami (moc, możliwość grzania składu parą) ma zasadniczą wadę: wymaga żurawia. Poza tym turbina parowa jest nieefektywna (i proszę nie wyjeżdżać z tekstem, że prąd też za pomocą pary się produkuje, bo nie te koszta, nie te marnotrawienia energii i nie taką technologię się stosuje w normalnych krajach). Silnik elektryczny ma natomiast szereg zalet (wysoka sprawność, cicha praca, brak zanieczyszczeń w miejscu pracy, niewielka awaryjność i dłuższe okresy międzyprzeglądowe). Wymaga co prawda druta, ale ta infrastruktura istnieje i będzie się rozwijać, bo bez niej nie osiągniesz dużych prędkości. Oczywiście, nie mam nic przeciwko Wolsztynowi, Chabówce czy Pm36-dobrze, że istnieją, bo są świadectwem rozwoju naszej kolei (co prawda rozwój był pół wieku temu, ale był). 
 
A tak BTW: co wy widzicie w tych czajnikach?   
	 
	
	
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 2 287 
    Liczba wątków: 45
	  Dołączył: 07.06.2010
	
Reputacja: 
 0
	 
 
	
	
		rustsaltz napisał(a):Panie Kolego, parowóz to prze¿ytek 
... 
A tak BTW: co wy widzicie w tych czajnikach?   
Brak s³ów... Nie mam nic do rozwoju techniki, wrêcz przeciwnie, ale dziêki takiemu my¶leniu jak Twoje tysi±ce zabytków posz³o pod palnik... 
A co do wzglêdów energetycznych - w wiêkszo¶ci bardziej "naukowych" ksi±¿ek na temat kolei mo¿na znale¼æ porównanie sprawno¶ci ró¿nych lokomotyw - i owszem licz±c od druta elektrowóz jest super, ale licz±c od energii opa³owej paliwa które spalimy czy to w kotle parowozu czy w kotle w elektrowni sprawno¶æ jest taka sama   
	 
	
	
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 9 
    Liczba wątków: 0
	  Dołączył: 04.06.2010
	
Reputacja: 
 0
	 
 
	
	
		nie chodziło mi o to , że nie lubię parowozów czy coś. Tylko o to że najczęściej jak oglądam jakiś program w TV to praktycznie zawsze są tylko i wyłącznie o parowozach a chciało by się popatrzeć również na coś innego
	 
	
	
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 6 881 
    Liczba wątków: 156
	  Dołączył: 04.06.2010
	
Reputacja: 
 26
	 
 
	
	
		Obleśny Szczur napisał(a):Brak słów... Nie mam nic do rozwoju techniki, wręcz przeciwnie, ale dzięki takiemu myśleniu jak Twoje tysiące zabytków poszło pod palnik... Jak już pisałem nie mam nic przeciwko parowozom w muzeach, czy na jakichś turystycznych liniach. Natomiast nie wyobrażam sobie prowadzenia PLANOWEGO ruchu parowozami (Ale kolej zaskakuje, jakieś 8 lat temu nie wyobrażałem sobie, że kiblem można do Warszawy jechać). 
 Cytat:owszem licząc od druta elektrowóz jest super, ale licząc od energii opałowej paliwa które spalimy czy to w kotle parowozu czy w kotle w elektrowni sprawność jest taka sama   
Jeszcze przeliczmy sprawność górnika kopiącego węgiel, sprawność przemiany materii krowy, z której górnik je mięso... 
Z perspektywy kolejarza interesuje nas głównie sprawność "od druta", bo de facto za to się płaci. Oczywiście, trzeba przeliczyć, że tracimy na przesyle, na transformatorach itd. (i na to składają się wszyscy użytkownicy sieci, nie tylko kolejarze, więc jest taniej, a infrastrukturę można zmodernizować, więc będzie jeszcze taniej) niemniej przy parowozie trzeba by w tym momencie przeliczać dostawę węgla (a ceny rosną), wody, utrzymanie wierz ciśnień (a pompy trzeba zasilić...), palaczy parowozowych. Poza tym mamy elektrownie wodne, wiatrowe, ostatnio geotermalne i słoneczne (rzecz jasna na razie one raczkują, ale to jest przyszłość), tymczasem parowozy do końca świata i o jeden dzień dłużej będą jeździć na węglu lub mazucie. Koszta energii rzecz jasna również rosną, ale to zasługa wieloletnich zaniedbań ze strony wielu rządów, w Europie trend jest raczej przeciwny.
	  
	
	
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 2 287 
    Liczba wątków: 45
	  Dołączył: 07.06.2010
	
Reputacja: 
 0
	 
 
	
	
		rustsaltz napisał(a):Poza tym mamy elektrownie wodne, wiatrowe, ostatnio geotermalne i s³oneczne (rzecz jasna na razie one raczkuj±, ale to jest przysz³o¶æ), 
Nie jest tak s³odko jak siê wszystkim wydaje, przy obecnym i planowanym zu¿yciu energii oraz stopniu rozwoju ¼róde³ odnawialnych prawdopodobieñstwo wojny nuklearnej o zasoby energetyczne jest wiêksze ni¿ pokrycie po³owy powierzchni planety solarami. Je¶li kto¶ jest zainteresowany t± tematykê zapraszam w czwartek na Politechnikê £ódzk± ->  http://sep.p.lodz.pl/ tu jest program konferencji, mo¿na j± bêdzie te¿ obejrzeæ w internecie.
	  
	
	
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 6 881 
    Liczba wątków: 156
	  Dołączył: 04.06.2010
	
Reputacja: 
 26
	 
 
	
	
		Obleśny Szczur napisał(a):Nie jest tak słodko jak się wszystkim wydaje, przy obecnym i planowanym zużyciu energii oraz stopniu rozwoju źródeł odnawialnych prawdopodobieństwo wojny nuklearnej o zasoby energetyczne jest większe niż pokrycie połowy powierzchni planety solarami. No to zbrójmy się, bo nasze parowozy nie będą miały na czym jeździć    BP, MSPANC 
Powiedzmy sobie szczerze, że węgla pode mną (tzn. w GOPie) jest sporo, a tylko "niedasizm" powoduje, że się go nie wydobywa (ostatnimi czasy Czesi się nim interesują), tak więc wątpię, żeby w ciągu kilku-kilkunastu lat zabrakło nam energii. A co do źródeł odnawialnych, to oczywiście nie pokryją one 100% zapotrzebowania, ale mogą być uzupełnieniem dla elektrowni jądrowych i już istniejących węglowych. 
 
Proponuję wydzielić   
	 
	
	
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 8 026 
    Liczba wątków: 365
	  Dołączył: 04.06.2010
	
Reputacja: 
 2
	 
 
	
	
		rustsaltz, wydzieliłem.  
 
Oczywiście, że parowóz w ruchu liniowym to przeżytek, ale jako retro - czemu nie. A co widzimy w parowozach? Parowóz ma duszę, wystarczy kilka godzin poobserwować Paradę w Wolsztynie ;-) Można się zakochać :-D
	 
	
	
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 6 881 
    Liczba wątków: 156
	  Dołączył: 04.06.2010
	
Reputacja: 
 26
	 
 
	
	
		mikrobart napisał(a):Parowóz ma duszę, wystarczy kilka godzin poobserwować Paradę w Wolsztynie ;-) Można się zakochać :-D Ja też jak byłem mały poobserwowałem kolej (i się zakochałem).  
Aczkolwiek chyba jestem dewiantem, bo podobają mi się kible   
	 
	
	
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 2 287 
    Liczba wątków: 45
	  Dołączył: 07.06.2010
	
Reputacja: 
 0
	 
 
	
	
		Popieram kolegê  mikrobart, parowóz to ¿ywa maszyna, ale akurat dzieñ samej parady w Wolsztynie tak bardzo nie pozwala tego zauwa¿yæ, osobi¶cie mia³em okazjê byæ w Wolsztyñskiej szopie w nocy przed parad± - cisza, totalny spokój, brak wrzeszcz±cego t³umu dzieciaków - po podej¶ciu do parawozu blisko i zamkniêciu oczu mo¿na poczuæ jego obecno¶æ jako istoty ¿yj±cej, parowóz oddycha, bije ciep³em, s³ychaæ z jego wnêtrzno¶ci mnóstwo ró¿nych d¼wiêków. 
A kibel... no có¿, na pewno kultowa maszyna, zadziwiaj±ca na pewno tym, ¿e ca³y czas je¼dzi w tak ogromnej ilo¶ci. Ale hmmm tyku tyku od sprê¿arki no i w³a¶nie ten niespotykany w ¿adnej innej serii kiblowy smród mo¿na by te¿ uznaæ za przejaw ¿ycia, tylko ¿e w tym przypadku parowóz to dostojny dziadek (mo¿e i o kulach i na lekach, ale nadal dostojny), a kibel - dworcowy kloszard jakich wszêdzie pe³no.
 
Panie administratorze temat wydzielony to git, ale siê w nim zawieruszy³ jeden post z poprzedniego który tu nie pasuje   
	 
	
	
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 8 026 
    Liczba wątków: 365
	  Dołączył: 04.06.2010
	
Reputacja: 
 2
	 
 
	
	
		Obleśny Szczur, dopiero nabieram wprawy w wydzielaniu   
Oj tam, na paradzie wdrapałem się na konstrukcję dźwigu do ładowania węgla, gdy pod nim stała akurat Ol-ka (bodajże). Huk niesamowity, para buch, koła w ruch, aż mi się Tuwim przypomniał. 40 letni kibel i kwadratura kół z tym przyjemnym rzucaniem na boki to też sprawa kultowa, nie ma to tamto! :mrgreen:
	  
	
	
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 1 050 
    Liczba wątków: 70
	  Dołączył: 04.06.2010
	
Reputacja: 
 0
	 
 
	
	
		Parowóz czy Elektrowóz? oto jest pytanie: 
Prawda jest taka że Elektrowóz pojedzie tylko tam gdzie jest drut! a parowóz wszędzie, prędzej wjedzie za granice, ale i tak często są niekorzystne wymogi np. w Niemczech się wymaga aby parowóz był oświetlony trzy punktowo z każdego końca. W eksploatacji tańszy jest elektryk niż parowóz, parowóz co pewien czas trzeba nawęglić oraz napoić, Elektryk pojedzie w nieskończoność(mam tu na myśli energię) tylko musi mieć sieć trakcyjną, Na parowozie musisz mieć obsługę składającą się z dwóch osób a na elektrowozie wystarczy jedna no chyba że pojazd będzie miał przekraczać 130km/h. Dużo tu jest takowego wymieniania , ale faktem jest to że parowóz w dzisiejszych czasach ma w naszych rejonach wymiar historyczny,muzealny.
	 
	
	
Volenti non fit iniuria
 
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 518 
    Liczba wątków: 16
	  Dołączył: 08.06.2010
	
Reputacja: 
 3
	 
 
	
	
		Proponuję przeczytać: 
Cytat:Młody Technik nr. 3 z 1994 
Czy parowozy powrócą na szlak? 
Jacek Grabowski 
 
Większości Czytelników parowóz zapewne kojarzy się z czymś zabytkowym i 
śmiesznym - trochę jak dorożka czy lampa naftowa. Nie jest tak do końca; 
fakt, że w środku Europy jeszcze niedawno można było zobaczyć parowozy w 
planowej służbie wcale nie świadczył o "zacofaniu" technicznym zarządów 
kolejowych. Powodem takiego stanu rzeczy był po części kryzys paliwowy, a po 
części także przydatność lokomotyw parowych, w niektórych przypadkach 
będących tańszym i wygodniejszym środkiem trakcyjnym od nowoczesnych 
lokomotyw elektrycznych i spalinowych. Parowozy wciąż interesują 
projektantów, a w niektórych krajach pozaeuropejskich stanowią istotny 
procent środków trakcyjnych na kolei. 
Koniec pary... 
W miarę rozwoju postępu technicznego na kolei, parowozy powoli zaczęły być 
spychane na boczny tor. Najpierw przestawały prowadzić pasażerskie pociągi 
pospieszne, pozostając jeszcze przy przyspieszonych i dalekobieżnych 
pociągach osobowych. Z planowej obsługi dalekobieżnych i ekspresowych 
pociągów towarowych spadły do obsługi pracy manewrowej i lokalnego ruchu 
pociągów zdawczych. Elektryfikacja głównych ciągów spowodowała ich przejście 
na linie drugorzędne i znaczenia miejscowego; w końcu stawały zimne i martwe 
obok lokomotywowni, czy też jako "zapas wojskowy" i tak dokonywały żywota. W 
różnych krajach europejskich ten nieuchronny koniec pary nadszedł wcześniej 
lub później; najdłużej 
parowozy przetrwały w krajach byłego obozu socjalistycznego. W Wielkiej 
Brytanii wycofanie parowozów z ruchu planowego przypadło na rok 1966, we 
Francji - 1975, w b. RFN - 1977, w b. Czechosłowacji - 1981, w Rumunii - ok. 
1983, w Bułgarii podobnie. Najdłużej w Europie parowozy jeździły w b. NRD i 
w Polsce. 
Spójrzmy jak jest na innych kontynentach. W Azji, a konkretnie w Chinach, 
parowozy stanowią wciąż bardzo istotny środek pociągowy, były zresztą 
produkowane jeszcze w latach osiemdziesiątych (dla porównania dodajmy, że w 
Polsce produkcję i konstruowanie nowych parowozów praktycznie zakończyło 
wydane w 1957 roku przez ministra komunikacji zarządzenie o wstrzymaniu 
zakupów lokomotyw parowych dla PKP). W latach osiemdziesiątych zarząd kolei 
Republiki Południowej Afryki opracował plan modernizacji parowozów i tak 
powstał "Czerwony Diabeł", o którym jeszcze będzie mowa. Duże osiągnięcia w 
dziedzinie modernizacji parowozów ma Argentyna, a szczególnie jej czołowy 
konstruktor - D. Porta. Do parowozów próbowano powrócić nawet w Stanach 
Zjednoczonych, gdzie wycofano je z ruchu już w pierwszej połowie lat 
pięćdziesiątych (wynikło to bardziej ze spadku roli komunikacji kolejowej i 
przekształcenia struktury zarządów niż z rzeczywistej potrzeby wprowadzenia 
nowoczesnych środków trakcyjnych). W latach osiemdziesiątych koncern 
amerykański AEC opracował projekt parowej lokomotywy wysokosprawnej, 
sterowanej komputerowo. 
Jak podnieść sprawność parowozu? 
Sprawność cieplna "klasycznego" parowozu jest bardzo niewielka i wynosi ok. 
10% (taką sprawność miała jedna z najbardziej udanych polskich lokomotyw - 
Pt31); o około 10% (czyli do faktycznej wartości 11%) można ją podnieść, 
stosując wysokosprawne urządzenia ciągowe (np. dysze Giesl i Kylchap), oraz 
podgrzewacze wody zasilającej, konieczne m. in. w przypadku zasilania kotła 
wodą za pośrednictwem pomp. Przyczyn tak niewielkiej sprawności parowozu 
jest kilka, a najważniejsze z nich to: zbyt duże straty wynikające z 
kierowania do otoczenia całości pary wylotowej z silnika, zbyt duże 
natężenie rusztu paleniska, szczególnie przy opalaniu niskogatunkowym węglem 
o mniejszej wartości opałowej, stosowanie silników z pojedynczym 
rozprężaniem pary, zbyt wysoka temperatura spalin z paleniska kierowanych do 
kotła i zbyt duże opory przepływu spalin przez rury ogniowe. 
Ogólną sprawność cieplną parowozu próbowano poprawić już w latach 
dwudziestych naszego wieku przez zmianę klasycznej konstrukcji. Wysiłki szły 
w różnych kierunkach: budowano parowozy z podwyższonym ciśnieniem pary w 
kotle i podwójnym, a nawet potrójnym rozprężaniem pary, lokomotywy opalane 
miałem węglowym i antracytem, parowozy z napędem turbinowym i napędem na 
każdą oś. Próbowano coś osiągnąć przez ulepszanie mechanizmu rozrządu pary 
silnika, budowano więc lokomotywy ze stawidłami zaworowymi, z których 
bardziej znane są stawidła systemu Lentza (Niemcy) i Caprottiego (Włochy). W 
Polsce własną konstrukcję stawidła zaworowego opracował pod koniec lat 
dwudziestych inż. Wysłouch. 
Dość popularna była także w Europie Zachodniej konstrukcja kotła włoskiego 
inżyniera Attillio Franco, ulepszona przez inż. Piero Crostiego. W 
konstrukcji tej zasadniczą zmianą jest zastosowanie spalinowego podgrzewacza 
wody o wielkich rozmiarach, przypominającego drugi kocioł wodnorurkowy. Gazy 
spalinowe o temperaturze 
ok. 370 K kierowane są nie bezpośrednio do atmosfery poprzez dymnice, lecz 
wpierw przechodzą przez umieszczony pod właściwym kotłem podgrzewacz. W ten 
sposób kocioł zasilany jest wodą o znacznie podwyższonej temperaturze, co 
daje duże oszczędności i podwyższenie ogólnej sprawności cieplnej nawet do 
13% (o 30%). Konstrukcja taka jest jednak dość kosztowna i sprawia kłopoty 
eksploatacyjne. Parowozy z kotłami Franco-Crosti budowały m.in. koleje 
włoskie i belgijskie, eksperymentowano z nimi w Niemczech i Stanach 
Zjednoczonych. Wszystkie te ulepszenia okazywały się jednak bądź mało 
skuteczne, bądź koszta eksploatacji przerobionych parowozów były wysokie. W 
dodatku większość takich lokomotyw była zbyt skomplikowana konstrukcyjnie w 
stosunku do "klasycznego" parowozu. 
Współczesne projekty parowozów o podwyższonej sprawności 
Schemat ideowy parowozu o podwyższonej sprawności, opracowanego przez 
konstruktora argentyńskiego Portę wraz z zespołem czołowych konstruktorów 
angielskich i francuskich, przedstawia nasz rysunek. Parowóz ma kocioł z 
paleniskiem gazogeneratorowym i wysokosprawnym urządzeniem ciągowym. Jest on 
zasilany wodą podgrzewaną do temperatury 360 K we wstępnym podgrzewaczu, 
zasilanym parą odlotową. Para o ciśnieniu 2 MPa. wytwarzana w kotle, jest 
podgrzewana do temperatury 640 K. Silnik parowozu jest czterocylindrowy, z 
podwójnym rozprężaniem pary - między cylindrami wysokociśnieniowymi a 
niskociśnieniowymi umieszczony jest dodatkowy podgrzewacz międzystopniowy, w 
którym para zasilająca cylindry wysokociśnieniowe oddaje część swego ciepła 
parze wychodzącej z tych cylindrów, zanim zasili ona cylindry niskiego 
ciśnienia. Podwyższenie sprawności cieplnej w takim układzie wynika z 
obniżenia temperatury pary wylotowej poprzez wykorzystanie jej do 
podgrzewania wody zasilającej i zmniejszenia strat ciepła w silniku dzięki 
wykorzystaniu podwójnego rozprężania pary i międzystopniowego podgrzewania 
pary zasilającej cylindry niskiego ciśnienia oraz zastosowaniu urządzeń 
ciągowych o podwyższonej sprawności. 
Jak wykazały obliczenia i badania parowozu 1-5-1 zaprojektowanego dla kolei 
Rio Turbio w Argentynie, w takim układzie średnia 
eksploatacyjna sprawność cieplna lokomotywy podnosi się do ok. 13%. 
Doświadczenia te były na tyle zachęcające, że parowóz o nieomal 
identycznej   konstrukcji   zbudowały   w początku   lat  osiemdziesiątych 
koleje   południowoafrykańskie.    Parowóz ten, o układzie osi 2-4-2, nosi 
nazwę "Red Devil" ("Czerwony Diabeł") i jest przeznaczony do ruchu na torze 
wąskim o rozstawie szyn  1067  mm 
(standardowy rozstaw szyn kolei południowoafrykańskich). 
Podwójne rozprężanie pary 
Bezpośrednim powodem opracowania konstrukcji lokomotywy napędzanej 
silnikiem z podwójnym rozprężaniem pary ("compound") było to, że wzrost 
ciężaru i prędkości pociągów pociągał za sobą konieczność budowania coraz 
silniejszych   lokomotyw,  a  to  można osiągnąć tylko przez podwyższanie 
ciśnienia kotłowego i stosowanie coraz większych napełnień cylindrów  parą. 
Jednak  im dłuższy jest wlot pary, tym krótsze jej rozprężanie, wobec czego 
tym większe jest ciśnienie pary wylotowej, czyli ciśnienie bezpowrotnie 
tracone.    Straty te można pokryć poprzez powiększenie przestrzeni 
cylindra, lecz nie da się tego robić  w  nieskończoność.     Znaleziono 
więc   inne wyjście - rozprężanie pary następuje kolejno w dwóch 
cylindrach - najpierw do średniego ciśnienia  ok. 4  atmosfer  w pierwszym i 
następnie do ostatecznego    niskiego    ciśnienia wylotowego    w 
drugim, o mniejszej średnicy. Projekt ten opracowano   jeszcze   w   XIX 
wieku i na początku wieku XX rozpowszechniono m.in. w Austrii. 
Konstrukcja parowozu z silnikiem sprzężonym jest dużo bardziej skomplikowana 
od konstrukcji lokomotywy z klasycznym silnikiem bliźniaczym, czyli takim, w 
którym oba cylindry otrzymują parę o tym samym ciśnieniu wprost z kotła. 
Bieg lokomotywy z silnikiem sprzężonym jest nierówny, a względną równość 
uzyskuje się dla pewnej wartości napełnienia cylindrów parą, którą 
konstruktor lokomotywy uznał za najczęściej używaną i potrzebną w konkretnym 
rodzaju pracy, do jakiego ma być używana lokomotywa. Wynika to z różnicy 
średnic cylindrów wysokiego i niskiego ciśnienia - żeby osiągnąć pełną 
równość  biegu parowozu należałoby przyjąć inny stosunek średnic cylindrów 
dla każdej wartości napełnienia, co z oczywistych względów jest niemożliwe 
(dość trudno jest płynnie zmieniać w czasie jazdy średnicę cylindra...). 
Komplikacje występują też przy konstruowaniu urządzenia rozrządu pary - 
cylinder niskiego ciśnienia musi mieć stale o ok. 10% większe napełnienie od 
cylindra wysokiego ciśnienia. Podziałki procentowe na nastawnicy lokomotywy 
odzwierciedlają napełnienie cylindra wysokociśnieniowego; wymaganą różnicę 
napełnień osiąga się poprzez zróżnicowanie długości kulisy stawidła cylindra 
wysokiego i niskiego ciśnienia - ponieważ cylinder wysokociśnieniowy 
znajduje się zawsze po prawej stronie lokomotywy, stawidło po lewej stronie 
musi być nieco inne, niż po prawej. Z tego, a także z różnic średnic 
cylindrów wynikają utrudnienia w eksploatacji lokomotywy (konieczność 
posiadania dwóch różnych zestawów części zamiennych, itd.). 
Najgorsze w parowozie z silnikiem sprzężonym jest jednak ruszanie z miejsca. 
Świeżą parę z kotła po otworzeniu regulatora przepustnicy otrzymuje tylko 
cylinder prawy (wysokociśnieniowy) i na nim koncentruje się zadanie 
wprawienia parowozu w ruch. Start jest powolniejszy i trudniejszy niż 
ruszanie parowozu bliźniaczego, dlatego też lokomotyw z silnikiem sprzężonym 
nie można stosować do ruchu osobowego z częstymi postojami, czy lekkiej 
pracy manewrowej. Powstaje tutaj również inny problem - przy pewnych 
położeniach tłoka prawego cylindra ruszenie z miejsca jest niemożliwe. Z 
tego powodu w parowozach z silnikiem sprzężonym powszechnie stosowane jest 
tzw. urządzenie rozruchowe, którego działanie na ogół polega na tym, że w 
momencie rozruchu silnik parowozu sprzężonego pracuje tak samo jak 
bliźniaczy, z koniecznym dławieniem ciśnienia pary kierowanej do cylindra o 
większej średnicy. 
Przy wszystkich wymienionych wadach parowóz z silnikiem sprzężonym spełnia 
jednak stawiane mu wymagania. Należyte wyzyskanie ciśnienia pary poprzez 
całkowite rozprężanie w 
dwóch cylindrach daje oszczędności paliwa i wody, a dzięki korzystnemu 
stosunkowi napełnień dużo łatwiej unika się napełnień najmniej wydajnych, 
czyli rzędu 10 - 20%. Bardzo ważną zaletą silnika sprzężonego jest także 
mniejsze skraplanie pary w cylindrach, co zawdzięcza on korzystniejszemu niż 
w silniku bliźniaczym stosunkowi temperatur pary dolotowej i odlotowej. 
Stosowanie podwójnego rozprężania pary ułatwia też budowanie parowozów trzy- 
lub czterocylindrowych, w których dodatkowy jeden lub dwa cylindry znajdują 
się wewnątrz ostojnicy podwozia pod dymnicą i napędzają koła za 
pośrednictwem wykorbionych osi. 
Palenisko gazogeneratorowe 
Jedną z najbardziej rozpowszechnionych wysokowydajnych metod spalania węgla 
w parowozie jest metoda spalania węgla zgazowanego, zaproponowana wspólnie 
przez D. Portę i A. Chapelona. Polega ona na tym, że w tradycyjnej komorze 
paleniskowej, otoczonej wodą, węgiel jest zgazowywany na ruszcie, pod który 
jest doprowadzone od 30% do 40% powietrza potrzebnego do spalania 
stechiometrycznego. Proces zgazowania węgla polega na niezupełnym utlenieniu 
węgla chemicznego, będącego głównym składnikiem koksu. Temperatura spalania 
utrzymana jest na wysokości 1173 K, dzięki 4 - 5% pary wylotowej z silników 
wdmuchiwanej pod ruszt, pomagającej również w zgazowaniu węgla. Wytworzony 
gaz wodno-powietrzny spalany jest następnie w cyklonie w komorze 
paleniskowej nad łożem węgla za pomocą reszty powietrza wtórnego w ilości 
60 - 70% całego zapotrzebowania. Zastosowanie takiej metody spalania 
podwyższa sprawność cieplną i moc parowozu o ok. 25% Dodatkowe zalety 
spalania ze zgazowaniem węgla to możliwość używania nawet niskokalorycznych 
gatunków węgla, unikanie zanieczyszczeń armatury kotłowej i zanieczyszczenia 
środowiska naturalnego. 
Wysokosprawne urządzenia ciągowe 
W dymnicy parowozu znajdują się urządzenia wytwarzające sztuczny ciąg 
potrzebny do spalania węgla w palenisku. Najprostsze urządzenie ciągowe 
przyjmuje kształt stożkowatej dyszy, przez którą przedostaje się para 
odlotowa. Para wytwarza podciśnienie, które porywa gazy spalinowe z 
płomienic i płomieniówek kotła; zamiast tych gazów do rur ogniowych dostaje 
się powietrze. Dodatkowo w dymnicy znajduje się dmuchawka, której maszynista 
może użyć w razie nagłej potrzeby powiększenia ciągu. 
Jednym z dość szeroko stosowanych urządzeń ciągowych o podwyższonej 
sprawności jest dysza wylotowa konstrukcji Austriaka, dr. Antona 
Giesl-Gieslingena. Urządzenie ciągowe Giesl zamiast jednej dyszy posiada 
kilka, o specyficznym kształcie. Dzięki stosowaniu dyszy Giesl siła ciągu 
podnosi się o ok. 40%. Nieco innej konstrukcji są dysze Kylchap i Kylpor, 
opracowane i stosowane m.in. na kolejach francuskich. 
Parowóz z paleniskiem gazogeneratorowym na PKP 
W latach 1983-84 Instytut Pojazdów Politechniki  Warszawskiej wraz z 
Centralnym Ośrodkiem Badań i Rozwoju Techniki Kolejnictwa w Warszawie 
(dziś - Centrum Naukowo-Techniczne Kolejnictwa) przeprowadził rekonstrukcję 
i badania parowozu serii Ty2 (d. seria wojenna kolei niemieckich 52, silnik 
bliźniaczy, układ osi 1-5-0) wyposażonego w palenisko gazogeneratorowe 
systemu  Porty  i  Chapelona.  Koniecznej przebudowy parowozu Ty 2 o numerze 
inwentarzowym PKP 1285 dokonano w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w 
Pile.   Przebudowa objęła m. in. ulepszenie konstrukcji rusztu i 
uszczelnienie popielnika, dokonanie niezbędnych połączeń paleniska z dymnicą 
i cylindrami w celu zasilenia parą odlotową, oraz zabudowanie regulowanego 
klapami układu doprowadzającego powietrze wtórne.  Lokomotywę wyposażono 
także w mechaniczny podajnik węgla (stoker), wykorzystując przy tym tender 
od parowozu serii Ty4 z zabudowaną częścią takiego urządzenia. Nie 
przebudowywano urządzeń ciągowych ani silnika parowozu. 
Pierwsze próby z przebudowanym parowozem odbyły się 5 i 6 czerwca 1984 roku 
na terenie ZNTK Piła. Próby odbywały się na stojącym parowozie, po 
zdemontowaniu części silnika w sposób uniemożliwiający ruszenie lokomotywy. 
Próby parowozu podczas jazdy rozpoczęły się dopiero 25 września tegoż roku, 
na odcinku Piła - Kalisz Pom. - Choszczno przez Wałcz (długość 110 km). 
Odcinek ten wybrano ze względu na stosunkowo duże różnice wzniesień i ostre 
łuki. Najpierw poddano badaniom parowóz w czasie jazdy luzem, potem - z 
pociągiem o łącznej masie 492 ton (przewidywane początkowo obciążenie 
lokomotywy 718- tonowym składem zmniejszono, ponieważ profil trasy był zbyt 
trudny - 
największe wzniesienie 17,9 promille na ostrym łuku, co spowodowało podczas 
pierwszej próby z ciężkim składem poślizg kół parowozu dwieście metrów przed 
szczytem wzniesienia). Lokomotywę obsługiwały drużyny MD Piła, pod nadzorem 
specjalistów z Politechniki i COBiRTK. 
Wyniki  prób,  zakończonych  4  października 1984 roku, były dość pomyślne. 
Wprawdzie wiele z założeń badań nie mogło być zrealizowanych, a dodatkowo na 
trasie prób eksploatacyjnych występowały częste  utrudnienia, jak  np. 
pęknięcia szyn, co powodowało opóźnienia pociągu i długie przestoje, lecz 
pomimo tego osiągnięto poważne oszczędności węgla - ok. 30% w stosunku do 
normy zużycia paliwa dla tej trasy -i podwyższenie mocy parowozu. Oczywiście 
należy zwrócić uwagę na fakt, że normy są zwykle nieco zawyżone, a dodatkowo 
jazdy odbywały się pod czujnym okiem specjalistów, wymuszających na 
drużynach specyficzny sposób palenia w palenisku.  Jazdy  próbne 
doprowadziły  też do opracowania koniecznych udoskonaleń w konstrukcji 
przebudowanego parowozu.  Wykazano także, że stosowanie parowozów o 
podwyższonej sprawności byłoby w pewnych warunkach bardziej opłacalne niż 
stosowanie lokomotyw spalinowych serii np. SP 32, SP 42 i SP 45. Wstępna 
analiza kosztów eksploatacji parowozu wysokosprawnego udowodniła, że jest on 
w stosunku do trakcji spalinowej bardziej opłacalny już w momencie, gdyby 
cena egzemplarza w produkcji seryjnej  wynosiła maksimum  55  mln  zł  (rok 
1984!), zaś przewidywana cena takiej lokomotywy nie powinna była przekroczyć 
ok. 30 mln zł. Z projektu jednak zrezygnowano. 
Przyszłość parowozu 
Niewiele wskazuje na to, żeby projekt naprawdę wysokosprawnego i 
nowoczesnego parowozu zrealizowano w najbliższym czasie. Wynika to stąd, że 
we współczesnej sytuacji gospodarczej rola kolei gwałtownie maleje. Tak więc 
jest wątpliwe, żeby kolej w Europie powróciła do trakcji parowej - choćby 
dlatego, że przewozy towarowe spadają, natomiast komunikacja pasażerska 
zmierza w kierunku stałego podwyższania prędkości pociągów i komfortu jazdy, 
co raczej wyklucza stosowanie parowozów. Pozostaje więc cieszyć oczy 
jeżdżącymi parowozami muzealnymi, takimi jakie można zobaczyć choćby w 
"stajni" w Wolsztynie, albo zwiedzać świat i podziwiać parowozy pracujące w 
krajach pozaeuropejskich. 
	 
	
	
	
 
 
	
	
	
		
	Liczba postów: 8 026 
    Liczba wątków: 365
	  Dołączył: 04.06.2010
	
Reputacja: 
 2
	 
 
	
	
		16 lat, bo tyle minęło od napisania artykułu, to bardzo dużo, wiele się na kolei przez ten czas zmieniło, powstało wiele mniej energochłonnych i wydajniejszych elektrowozów (choćby Eurosprinter, czy Traxx) i spalinowozów. A obecność parowozów w krajach Afryki jest łatwo wytłumaczalne - Afryka rozwija się, zelektryfikowanych szlaków prawie nie ma, węgla za to nie brakuje. 
 
Druga sprawa, emisja CO2. Wyobraźnie sobie, co działo by się w kręgach ekologicznych, gdyby na szlaki liniowo wyjechały same parowozy.
	 
	
	
	
 
 
			 
		 |