Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wychowujemy przyszłych bezrobotnych
Dlaczego tak uważasz? Gdyby najzwyczajniej w świecie sprofilowano wszystkie klasy w gimbazach i przykręcono w nich śrubę, to żadna reforma nie byłaby potrzebna. W ogóle nie była potrzebna. Znowu będzie chaos, kiedy już ustalony porządek zaczął jako-tako funkcjonować.
Jaro

Odpowiedz

Koni napisał(a):Tu chodzi o to, żeby jakaś uczelnia dobrze przygotowywała w danym kierunku, żeby były to kierunki praktyczne, popularne, po których jest szansa na dobrą pracę.

Nierealne w Polsce. Kierunki są, ale dla picu. Przykładowo mój kolega na podobnym kierunku za wczesnego Gierka studiował mniej więcej to samo co ja. Inny kolega już w XXI w. też studiował to samo co ja. A w robocie to ani razu się nie przydało. W pracy zawodowej wykorzystuję jakieś 0.1% tego co nauczyli mnie w szkole wyższej. Reszta to wiedza spoza uczelni. No bo uczelnie głównie zajmują się utrzymywaniem kadry...

Cytat:Oczywiście to nie gwarantuje jeszcze tego, że ktoś dostanie taką pracę, bo wiele też zależy od samych ludzi, od ich dyspozycyjności, pracowitości, dokładności i uczciwości.
Bez tych cech nikt takich ludzi nie trzymałby dłużej w pracy.

Problem w tym, że wielu ludzi nie może dostać w tym kraju żadnej pracy.

ET40 napisał(a):Gdyby najzwyczajniej w świecie sprofilowano wszystkie klasy w gimbazach i przykręcono w nich śrubę, to żadna reforma nie byłaby potrzebna.

Tylko już tak od 60 lat raz przykręcają i raz rozluźniają śrubę, a dzieci po szkole jak były głupie tak są. A może tu nie chodzi zabawę ze śrubę czy tworzenie czy likwidowanie gimnazjów, a o zmianę całego systemu niewydolnej i nieskutecznej edukacji?
Odpowiedz

Dla mnie to jest trochę śmieszne, żeby znowu wycofywać gimnazja i powracać do 8-tniej szkoły podstawowej i 4-tniego liceum, jak było to wcześniej.
Po co w ogóle było to wtedy zmieniać, pod koniec lat 90-tych, zmieniać podstawówki na 6-tnie i 3-tnie gimnazja.
A jeżeli już rząd w Ministerstwie Edukacji zamierza to znowu zmienić, to niech też pomyślą o technikum i szkolnictwie zawodowym i stworzą tam dobre zawody, które będą dobre w praktyce.
Przecież po szkolnictwie zawodowym można pójść dalej, np. też do jakiegoś technikum, żeby mieć dwa zawody, co jest lepszym rozwiązaniem, jak są dwa ciekawe zawody. Tylko że wtedy jest więcej nauki i zawodu i przedmiotów ścisłych.

Ja byłem w szkole zawodowej i potem w liceum, ale zaocznym, gdzie się płaciło. Ale to były sprawy groszowe. Nie to co na studiach zaocznych, gdzie płaci się dużo więcej za naukę.
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.

Odpowiedz

Koni napisał(a):stworzą tam dobre zawody

Nie ma takich. :-)

Cytat:Ja byłem w szkole zawodowej i potem w liceum, ale zaocznym, gdzie się płaciło. Ale to były sprawy groszowe. Nie to co na studiach zaocznych, gdzie płaci się dużo więcej za naukę.

Do 2000 zł możesz i zostać absolwentem wyższej uczelni za granicą. Są takie co tylko zajmują się produkcją dyplomów. :-) I w sumie to lepiej niż maja 5 lat zawracać tyłek i nic z tego nie wynika. :-)
Odpowiedz

Byłem w tym liceum, ponieważ nie było takiego technikum, w którym byłyby ciekawe zawody.
Było technikum, ale to były kierunki dla dziewczyn: fryzjerstwo i kosmetyka.

I tu jest też sprawa uczniów, którzy wybierali i wybierają zawody, czy to w zawodówkach, czy w technikum, a nawet na studiach, które im nie pasują.
Jaki jest sens iść na jakiś zawód czy kierunek, którego się nie lubi? A idzie się na to dlatego, żeby w ogóle mieć jakiś zawód, bo nie ma w czym wybierać, gdyż nie ma innych, ciekawych zawodów dla tych uczniów, którzy by się odnaleźli w zawodach.
Ja jestem takim przykładem, gdzie poszedłem na zawód i praktyki, który mnie w ogóle nie interesował, bo nie było akurat takich zawodów, które by mnie zainteresowały i byłyby dla mnie.
Sporo osób wybierało ten zawód, więc i ja się tym pokierowałem, i być może był to mój błąd.
A i tak nie miałem zaliczonego, końcowego egzaminu z praktyki, ponieważ trafiłem na niewyrozumiałe Panie egzaminatorki ( a było to w jakimś budynku szkoły średniej ) i, mimo że byłem dobrze przygotowany, miałem odpowiedni strój, dobrze wykonałem to, co miałem wykonać, to jednak coś im nie pasowało i nie zostało mi to zaliczone.
Już nie powtarzałem tego egzaminu, bo miałem dość, a i tak nie zależało mi na tym, bo tego zawodu nie lubię.
Teoretyczny egzamin miałem zaliczony dobrze.

Jest duży problem w edukacji z egzaminatorami w szkołach. Różni są w tych egzaminach ludzie i jedni są dla uczniów wyrozumiali, przychylni, a inni są wredni i ich nie obchodzi to, że jacyś uczniowie się z czymś pomylą, czegoś zapomną i specjalnie nie zaliczają uczniom jakiegoś egzaminu, mimo że tacy uczniowie dobrze się przygotowywali.
Taka patologia wśród nauczycieli powinna być wyeliminowana, żeby nie krzywdzić uczniów, a dzieje się tak.
I to nie tylko na MATURACH.
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.

Odpowiedz

Koni napisał(a):Jaki jest sens iść na jakiś zawód czy kierunek, którego się nie lubi?

Profesję można sobie wybrać, którą się lubi. Ale to i tak na nic, bo szefostwo spowoduje, że i tak ten ulubiony zawód się znienawidzi. :-)
Odpowiedz



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 Melroy van den Berg.