31.08.2011, 18:52
Tyczenie nowych linii to lata użerania się z samymi formalnościami w sprawie gruntów.
Podejrzewam że 50-100 lat temu było łatwiej, ludzie byli mniej uświadomieni, łatwiej oddawali grunt pod budowę (zapewne za odszkodowaniem), podejrzewam że było też mniej osób torpedujących inwestycję, bo akurat mają kawałek miedzy w tym miejscu i zamierzają zrobić z tego interes życia.
Dodatkowo obecnie grunty są bardzo pofragmentowane przez kwestie spadkowe. Moja rodzina od kilku lat usiłuje uregulować status prawny jakichś 200 metrów kwadratowych bezużytecznego gruntu nad rzeką, tuż przy wylotówce z miasta - okazuje się że ma on ze 30 spadkobierców ;-) A przecież ani się tam domu nie postawi, ani działalności gospodarczej...
Podejrzewam że 50-100 lat temu było łatwiej, ludzie byli mniej uświadomieni, łatwiej oddawali grunt pod budowę (zapewne za odszkodowaniem), podejrzewam że było też mniej osób torpedujących inwestycję, bo akurat mają kawałek miedzy w tym miejscu i zamierzają zrobić z tego interes życia.
Dodatkowo obecnie grunty są bardzo pofragmentowane przez kwestie spadkowe. Moja rodzina od kilku lat usiłuje uregulować status prawny jakichś 200 metrów kwadratowych bezużytecznego gruntu nad rzeką, tuż przy wylotówce z miasta - okazuje się że ma on ze 30 spadkobierców ;-) A przecież ani się tam domu nie postawi, ani działalności gospodarczej...
Bahnfahren ist unser Business