02.01.2019, 20:15
Po długiej przerwie czas ponadrabiać zaległości.
DZIEŃ OTWARTY ZAJEZDNI BYTOM-STROSZEK
22.09.2018
Każdego roku we wrześniu odbywa się dzień otwarty jednej z zajezdni tramwajowych w GOP-ie. Ostatnią brakującą mi do zaliczenia zajezdnią był Bytom-Stroszek i właśnie w tym roku wypadła okazja, aby uzupełnić brak więc oczywiście się wybrałem. Wyruszam regio do Gliwic przed 8:00. W Gliwicach mam wybór jak dotrę do Bytomia: albo wsiąść w autobus 850 albo pojechać pociągiem do Zabrza i stamtąd tramwajem nr 5. Wybrałem opcję po szynach. Podjeżdżam więc elfem do Zabrza. Następnie przechodzę na Plac Wolności i wsiadam w tramwaj. W Bytomiu jestem ok. 10:30 i mam godzinę do rozpoczęcia parady tramwajów, którą będę mógł bezpłatnie udać się do Stroszka. Na placu transparent zapraszający na dzisiejszą imprezę. Zaglądam do galerii AGORA oraz na rynek. Przed 11:30 na Placu Sikorskiego zbiera się całkiem spora grupa osób. Kolejno przyjeżdżają wszystkie tramwaje specjalne m.in. N-ka, 13N czy 102Na. Ja ulokowałem się w 102-ce. Pół godziny później jesteśmy już w zajezdni, gdzie każdy wjeżdżający tramwaj z parady jest omawiany, a paradę wita orkiestra dęta. Rozpoczynam zwiedzanie. Tradycyjnie mamy stoisko Tramwajów Śląskich, na którym można rozwiązać krzyżówkę z nagrodami (niestety nie poszczęściło mi się w żadnym z losowań) oraz KZK GOP, gdzie można pobrać czasopismo „Komunikacja Publiczna”. Można też zwiedzać hale, w których oprócz taboru jest też wystawa podzespołów tramwajowych. W jednym z pomieszczeń można oglądać makietę kolejową przygotowaną przez grupę TT-Silesia. Tradycyjnie można skorzystać też z przejazdu tramwajem przez myjnię. Swoje stoiska mają także m.in. wojsko, policja czy straż miejska. Jak zawsze można poprowadzić tramwaj nauki jazdy pod nadzorem instruktora. Dzięci mogą pobrać specjalną kartę, na której zbierają pieczątki za "zaliczenie" poszczególnych atrakcji na imprezie. Za zebranie wszystkich pieczątek można otrzymać nagrodę. Wybieram się też na przejażdżkę tramwajami specjalnymi. Najpierw N-ką do Placu Sikorskiego i z powrotem. Po powrocie objeżdżam sobie jeszcze dookoła zajezdnię. Druga przejażdżka to 13N do pętli Bytom Szkoła Medyczna. Kursem tym można zaliczyć nieużywany w ruchu liniowym skręt w centrum Bytomia. W mieście odbywa się Festiwal Kolorów, więc wszędzie chodzi pełno umazanych dzieciaków. Po powrocie do zajezdni na zdjęcie załapują się jeszcze liniówki stojące na pętli Stroszek Zajezdnia. Pozostaje pół godziny do koncertu zespołu BACIARY, który planowo ma rozpocząć się o 17:30. Niestety nie będę mógł zostać na całym, ponieważ aby zdążyć na ostatnie regio do Kędzierzyna muszę wyjechać stąd o 18:15. W praktyce o 17:30 grupa dopiero zaczyna się rozkładać, a później jest jeszcze problem z niedziałającymi mikrofonami i koncert rozpoczyna się o 18:10, więc słyszę zaledwie jedną piosenkę i to z daleka… Ech, gdyby to był już nowy rozkład jazdy to nie miałbym takiego problemu, bo będzie uruchomione nowe regio przed 22:00 z Gliwic do Kędzierzyna, które z pewnością będzie mi bardzo przydatne do powrotów z weekendowych wycieczek w przyszłym sezonie. Specjalnym kursem obsługiwanym przez 102-kę docieram na Plac Sikorskiego. Tu przesiadam się na 5-kę do Zabrza. Z Zabrza jadę już pociągiem z 7-minutową przesiadką w Gliwicach i o 20:30 jestem w Kędzierzynie.
Fotki, skany biletów: www.kolejomania.rail.pl/zajbyt.html
Zapraszam też na krótką fotorelację z wycieczki do Strzelec Opolskich: www.kolejomania.rail.pl/1pozopo.html
POZNAJEMY ŚLĄSKĄ KRAINĘ 3
29.09.2018.
Kędzierzyn - Nędza - Rybnik - Pszczyna - Bielsko-Biała - Żywiec - Bielsko-Biała - Pszczyna - Katowice - Gliwice - Kędzierzyn
29 września wybraliśmy się z Kasią do województwa śląskiego. Głównym celem było Bielsko-Biała, ale w planach mieliśmy także szybkie zwiedzenie Rybnika, Żywca i Pszczyny. Wyruszamy o 6:55 regio Kędzierzyn-Racibórz, którym dojeżdżamy do Nędzy. Mamy tutaj 15 minut czasu. Kędzierzyńska część stacji została zmodernizowana, a na peronach pojawiły się ogrodzenia, przez co nie można już z nich wychodzić w dowolnym miejscu tylko trzeba iść na koniec peronu. Przyjeżdża impuls relacji Racibórz-Katowice, który zawiezie nas do Rybnika. Na trasie trwa remont, praktycznie cały odcinek do Suminy jest jednotorowy. W Suminie mijamy się z pociągiem przeciwnej relacji i kierujemy się na już naturalnie jednotorowy odcinek do Rybnika przez Rydułtowy. Od października remont zacznie się także na tym odcinku. Pociągi pojadą objazdem przez Jejkowice, a dla podróżnych ze stacji na odcinku Sumina-Rybnik zostanie zorganizowana autobusowa komunikacja zastępcza. W Rybniku mamy godzinę z małym hakiem. Perony ładnie zmodernizowane. Robimy szybki spacer do rynku. Po powrocie wsiadamy w pociąg relacji Racibórz-Bielsko Biała. Jazda odcinkiem Rybnik-Pszczyna to w większości masakra jeśli chodzi o prędkość, a co za tym idzie frekwencja w pociągu też mizerna. Od Pszczyny jedzie się już dość przyjemnie. W Bielsku jesteśmy o 11:20 z lekkim opóźnieniem w stosunku do planu. Kierujemy się w stronę starówki, najpierw jednak zachodzimy w rejony galerii SFERA, gdzie znajduje się pomnik Bolka i Lolka. Przechodząc przez galerię wychodzimy po drugiej stronie przy pomniku Reksia. Idziemy uliczką w stronę urzędu miasta, gdzie znajduje się informacja turystyczna. Można zakupić różne pamiątki związane z miastem, kreskówkami które powstawały w tutejszym studiu filmów rysunkowych a także Fiatem 126p czyli popularnym „Maluchem”, który był tu produkowany. W pobliżu znajduje się też mural poświęcony Irenie Sendlerowej. Jak czytamy z tablic znajdujemy się teraz w Białej, a główny rynek, na który się udamy to już Bielsko. Aby tam dotrzeć trzeba przejść przez ruchliwą ulicę oraz wspiąć się pod górkę. Wcześniej przechodzimy też przez szerokie schody. Po drodze fotografuję obiekty, które zwracają moją uwagę. Na rynku znajduje się m.in. fontanna z mostkiem. Idąc dalej za rynek mijamy okazały kościół a nieopodal znajduje się wspomniane dawne studio filmów rysunkowych, w którym obecnie znajduje się kino studyjne. Powracamy na rynek i powoli kierujemy się do dworca po drodze oglądając jeszcze miasto. Wchodząc na pierwszy peron mijamy dość ładne graffiti. Gdy tam docieramy akurat odjeżdża TLK HALNY z Bydgoszczy do Zakopanego.
My udajemy się osobówką KŚ do Żywca jakieś pół godziny później. Na odcinku Bielsko-Żywiec był w tym roku remont więc część peronów jest odnowiona i jedzie się dość płynnie. Obecnie wszystkie składy dojeżdżają tylko do Żywca, bo na odcinku Żywiec-Zwardoń z powodu remontu kursuje komunikacja zastępcza. W peronach zastajemy m.in. Elfa 2 oraz Darta na IC SOŁA do Warszawy. Żywiecki rynek znajduje się dość daleko od stacji, więc skorzystamy z komunikacji miejskiej. W saloniku prasowym zakupujemy bilety. Bilet jednorazowy kosztuje 2,80 zł, natomiast bilet godzinny jest raptem 10 groszy droższy. Na bilecie nie ma jednak żadnej informacji, że jest to bilet czasowy, a zapis „Bilet jednorazowy” wręcz wprowadza w błąd. Wsiadamy w pierwszy autobus jaki nadjeżdża, bo praktycznie wszystkie jadą tam gdzie potrzebujemy. Po kilku minutach jazdy, w czasie których przejeżdżamy pod wiaduktem linii Żywiec – Sucha Beskidzka oraz po moście nad Sołą docieramy na starówkę. Rynek bardzo ładny. Na skraju rynku znajduje się dzwonnica i kościół, a nieopodal Muzeum Miejskie, którego siedzibą jest Stary Zamek. Jest też czynny Sklep Góralski z dużą ilością ciekawych pamiątek. Ok. 16:00 powracamy na przystanek i wsiadamy w autobus linii 15. Gdy wsiadam przednimi drzwiami kierowca łapie mnie za rękę i mówi, że jest zakaz fotografowania, na co ja rozbawiony pytam go kto mu takie coś powiedział i zalecam, aby doszkolił się z przepisów prawa. Powracamy na dworzec i wsiadamy we Flirta, którym pojedziemy do Pszczyny. Odjazd planowy, na wyjeździe z Żywca ładny widoczek. W Bielsku mamy 15 minut postoju na przepuszczenie IC SOŁA, wsiada też wycieczka szkolna, która zachowuje się bardzo głośno. Ponownie na fotki załapuje się Zalew Goczałkowicki. W Pszczynie mamy godzinę czasu, więc musimy się streszczać. Najpierw udajemy się do kasy w celu zakupu biletu dla Kasi na końcowy odcinek podróży czyli Ruda Śląska – Kędzierzyn (bo na tej stacji kończy się ważność jej biletu „10 godzin po sieci”). Kasjerka mimo dokładnego powiedzenia jaki chcę bilet i na jaką godzinę, wklepuje połączenie do hafasa i analizuje je przez dłuższą chwilę (bo to jest mega skomplikowane połączenie ), po czym pyta… jaką trasą jedziemy z Gliwic do Kędzierzyna! Próbując zachować spokój odpowiadam, że jest tylko jedna i w końcu dostajemy to co chcemy aczkolwiek ze złą godziną, więc jeszcze musimy wymieniać… -,- Jak to dobrze, że coraz więcej ofert można kupować przez internet. Nieopodal dworca znajduje się stacja rowerów miejskich, z których chcemy skorzystać żeby zaoszczędzić czas na dojście do rynku, jednak po zalogowaniu się i wprowadzeniu numeru roweru elektrozamek nie chce go zwolnić, a w systemie rejestrują się bzdury (inna osoba, która wypożyczała w tym samym czasie miała ten sam problem), więc odpuszczamy i idziemy pieszo. Robimy kilka zdjęć na rynku oraz przy zamku od strony ogrodów. Następnie powracamy do dworca.
Do Katowic udamy się przyspieszoną osobówką RACHOWIEC, która obecnie kursuje w relacji Żywiec-Zawiercie. Skład to 2 Elfy, w pierwszym bardzo duże zapełnienie a w drugim pustki. Bałem się czy ten pociąg będzie punktualny, żebyśmy mogli złapać ostatnie połączenie osobówkami do domu i na szczęście jest planowo. Niestety jednak widzę na Portalu Pasażera, że z kolei osobówka z Częstochowy, z której mamy 7 minut na przesiadkę w Gliwicach złapała +35, a to oznacza, że może dotrzeć do Katowic zbyt późno aby zgłosić skomunikowanie. Mamy w rezerwie jeszcze IC PILECKI, ale jest groźba, że może on wyprzedzić naszą osobówkę w Katowicach. Po przyjeździe do Katowic postanawiamy zajść do dyżurnego peronowego zapytać czy przypadkiem nie ma możliwości skontaktowania się z dyspozytorem KŚ w celu ustalenia co mamy robić, ale miła pani nie może nam pomóc (co ciekawe, gdy w maju opóźniło nam się regio z Kielc to kierpociowa w sprawie utraty skomunikowania i ewentualnej zgody na jazdę IC kierowała nas właśnie do dyżurnego lub kasjerek). Na szczęście z danych w internecie wynika, że PILECKI też złapał kilkanaście minut w plecy, a przed nim jedzie jeszcze również opóźniony BOLKO, więc wszystko wskazuje na to, że osobówka wyjedzie z Katowic wcześniej. Postanawiamy więc nic nie kombinować z biletami tylko czekać na KŚ i zobaczyć co się wydarzy. Wsiadamy do Elfa i od razu udaję się do kierownika. Najpierw dostaję ochrzan, że z jakiej racji zgłaszam mu taką przesiadkę, skoro tamten pociąg właśnie już odjeżdża, ale gdy już bardziej stanowczym tonem pytam jak miałem wcześniej zgłosić skoro dopiero wsiadłem i że skoro to jest ostatni pociąg w dobie to przewoźnik musi zaproponować nam jakieś rozwiązanie stwierdza, że zadzwoni do dyspozytora. Wcześniej sprawdza połączenia w telefonie i wskazuje na IC BOLKO, więc mówię mu, że on jedzie przez Strzelce i że chodzi o IC PILECKI. Chwilę później słyszę jednak, że w rozmowie z dyspozytorem mówi cały czas godzinę odjazdu BOLKA. -,- Jakiś czas później otrzymujemy odpowiedź, że… IC będzie na nas czekać. :-O Bardzo ciekawa odpowiedź szczególnie, że PILECKI jedzie za nami, więc to my będziemy na niego czekać. Na pytanie czy dostaniemy odpis, że możemy jechać IC na podstawie naszych biletów słyszymy, że nie było takiego polecenia od dyspozytora a poza tym nie ma do tego podstaw, bo pociąg jest opóźniony mniej niż godzinę. -,- Widząc, że niewiele ugramy bo najwyraźniej nikt nie ogarnia sytuacji i miesza przepisy bierzemy dla świętego spokoju tylko poświadczenie o której godzinie osobówka przybyła do Gliwic, żeby mieć jakąkolwiek podkładkę w razie przeprawy z drużyną PILECKIEGO. Po przyjeździe do Gliwic przechodzimy na peron 4, gdzie zastajemy grupę osób, która wsiadała w Katowicach Załężu i też utraciła skomunikowanie. Co ciekawe, oni byli przekonani, że ze swoimi biletami mogą bez żadnych obaw wsiąść do IC. Najpierw przyjeżdża 3-wagonowy IC BOLKO relacji Radom-Wrocław a chwilę później PILECKI. Na szczęście udaje się uniknąć kontroli, więc nie musimy sobie strzępić języka i chwilę przed 21:00 jesteśmy w Kędzierzynie.
Fotki, skany biletów: www.kolejomania.rail.pl/3pozsla.html
POZNAJEMY WIELKOPOLSKĄ KRAINĘ 1
16.10.2018
Kędzierzyn - Opole - Kluczbork - Ostrów Wielkopolski - Kalisz - Ostrów Wielkopolski - Kępno - Ostrzeszów - Kępno - Kluczbork - Opole - Kędzierzyn
16 października wybrałem się na kolejną wycieczkę turystyczną. Tym razem celem były 3 miasta w południowej części województwa wielkopolskiego: Kalisz, Ostrzeszów i Kępno. Wyruszam regio po 5:00 z Kędzierzyna do Opola, na którym EN57 AL. Podróż w większości przesypiam. Z Opola do Kluczborka w wybrane dni ze względu na prace torowe kursuje komunikacja zastępcza i tak jest właśnie dzisiaj. Udaję się więc na dworzec PKS na stanowisko 13 gdzie podstawiony jest już autobus. Jest to kurs bezpośredni jadący od razu do Kluczborka, autobus obsługujący wszystkie przystanki pośrednie wyjechał pół godziny temu. Tuż przed odjazdem zjawia się pasażer, który przyjechał szynobusem z Nysy, a chce dojechać do Opola Gosławic, więc nie ma takiej możliwości bo kurs obsługujący przystanki jest rozkomunikowany z pociągiem z Nysy. Kierownik po telefonie do dyspozytora zleca kierowcy, że ma jechać przez Gosławice, na szczęście nie trzeba z tego powodu jakoś bardzo nadkładać drogi. Po obsłużeniu Gosławic skręcamy na obwodnicę Opola i dojeżdżamy do standardowej trasy, którą mieliśmy jechać. Po raz pierwszy mam okazję jechać autobusem z Opola do Kluczborka (nie licząc jednego razu po ciemku) więc w pewnym sensie jest to dla mnie również zaliczenie. Jedziemy m.in. przez Zawadę i Bierdzany. Na dworcu w Kluczborku jesteśmy chwilę przed planowym przyjazdem. Właśnie odjeżdża TLK GWAREK do Słupska, a jakiś czas później zjawia się TLK PUŁASKI do Poznania w mega 2-wagonowym składzie. Po drugiej stronie stacji mamy kible do Lublińca i Wrocławia. Po odjeździe tego drugiego na ten sam tor podstawia się moje regio do Ostrowa Wielkopolskiego. Zmodernizowany EN57, a typ modernizacji taki sam jak w najnowszych ED72, które można spotkać m. in. na trasie z Kędzierzyna do Wrocławia. Ciekawostką jest specjalnie zabudowany przedzialik dla kierownika pociągu obok kabiny maszynisty. Nie bez powodu napisałem zdrobniale, bo jest on bardzo klaustrofobiczny. Jeszcze jakiś czas temu trasą z Kluczborka w kierunku Kępna jechało się masakrycznie wolno, co zapewne przyczyniło się do bardzo ubogiej oferty pociągów regio na tym odcinku (pojedyncze pary w dni robocze i niedziele a w soboty żadnej), teraz jednak szlak został zrewitalizowany, więc jedzie się bardzo fajnie. Po 1,5 godzinnej jeździe docieram do Ostrowa, gdzie szybko przesiadam się na regio o krótkiej relacji Ostrów-Kalisz. Po drodze cykam fotki na stacjach i przystankach. Okazały budynek dworca w Nowych Skalmierzycach częściowo w remoncie.
W Kaliszu jestem tuż przed 10:00. Stacja jest dość skromna i posiada tylko 2 krawędzie peronowe. Kibelek po około 1,5-godzinnym postoju wyruszy jako regio Kalisz-Wrocław. Wnętrze dworca dość przyjemne. Przed dworcem znajduje się stacja rowerów miejskich, więc korzystam z niej i rowerem przez główną ulicę miasta dojeżdżam w pobliże starówki. Po drodze można trafić na różne ciekawe obiekty, jak i pozostałości z dawnych czasów. Rower pozostawiam na stacji Cmentarz Miejski. Na początku starówki znajduje się kamienny most, a kolejne uliczki doprowadzają mnie prosto do rynku z ratuszem. Nieopodal znajduje się też Bazylika Św. Jóżefa i fontanna Noce i Dnie. A także zabytkowe mury miejskie, które aktualnie przechodzą remont. Jest też duży park miejski, ponoć jeden z ładniejszych w Polsce, ale nie będę mieć czasu aby po nim pospacerować. Powrotną drogę na dworzec pokonuję pieszo. Po drodze mijam wieżę ciśnień, w której urządzono galerię sztuki. Zanim opuszczę Kalisz zaglądam jeszcze na położony obok dworca kolejowego niewielki dworzec autobusowy z małym zmodernizowanym budynkiem. Gdy docieram na peron moje regio relacji Łódź Kaliska – Poznań już stoi. Zmodernizowany EN57. Poznański PR pożegnał niedawno wszystkie niezmodernizowane kible. Podjeżdżam z powrotem do Ostrowa Wielkopolskiego. Tutaj następuje przesiadka na osobówkę Kolei Wielkopolskich do Kępna. Pociąg planowo powinien kończyć na peronach dolnych w Kępnie jednak ze względu na jakieś prace na posterunku Hanulin przez kilka dni pociągi kończą bieg na peronach górnych (a jeden TLK zupełnie omija Kępno). Informują o tym także zapowiedzi megafonowe. Po dojechaniu do Hanulina zatrzymujemy się na blisko 15 minut… po czym kierujemy się jednak na Kępno dolne, może specjalnie dla mnie żebym mógł sobie utrwalić (górą jechałem masę razy). W zapowiedziach przepraszają, że pociąg wyjątkowo stoi na peronach dolnych.
Dworzec w Kępnie jest położony trochę na uboczu więc zaplanowałem sobie odpowiednią ilość czasu na zwiedzanie. Najpierw docieram do głównej drogi, która przechodząc pod wiaduktem obwodnicy kieruje mnie do centrum. Pierwsze wrażenie jest niezbyt dobre, ponieważ cała trasa do centrum prowadzi ruchliwą drogą, którą bez przerwy jeżdżą tiry, a przechodzenie przez jezdnię nawet w okolicach starówki jest bardzo uciążliwe i wiąże się z koniecznością długiego oczekiwania na przejściach z sygnalizacją świetlną. Niestety przez część rynku również puszczony jest ruch samochodów przez co poruszanie się po nim jest trochę niewygodne. Z podobną sytuacją spotkałem się w Pleszewie. Rynek z ruchem samochodów jest też w Nowym Sączu, ale tam akurat nie odczuwałem jakiś uciążliwości z tego tytułu. Na szczęście po drugiej stronie rynku przy ratuszu jest dużo spokojniej i przyjemniej, a sam budynek prezentuje się dość ładnie. Na dworzec powracam chwilę przed moim kolejnym pociągiem. Jest to regio Kluczbork-Ostrów, którym podjadę do Ostrzeszowa, czyli trzeciego zaplanowanego na dziś miasta. Po drodze mamy stacyjkę Domanin. W Ostrzeszowie mam godzinę z hakiem na zwiedzanie, a w tym czasie kibel, którym jechałem dotrze do Ostrowa, a następnie ruszy w drogę powrotną do Kluczborka. Wiata na dworcu w typowo dolnośląskim stylu, mimo że znajdujemy się w Wielkopolsce. Dokumentuję nową dla mnie stację. Na jednym torze stoją 2 zabytkowe wagony i niewielki żuraw, co wygląda jak miniaturowy skansen. W niewielkim holu dawne okienko kasowe powyklejane kolejowymi zdjęciami, trochę zajechało klimatem czeskich stacyjek na lokalkach. W międzyczasie na stacji pojawiło się regio z Ostrowa do Kępna, które tak jak było już wspominane kończy bieg na peronach górnych. Ze względu na układ stacji w Kępnie musi pojechać na zmianę czoła aż do Łęki Opatowskiej (lub zostać tam na noc), w efekcie na bocznym wyświetlaczu mamy taki kwiatek (mimo że na przednim jest prawidłowo Kępno). Po przejściu kilkuset metrów docieram do niewielkiej starówki z rynkiem. Nieopodal znajduje się wieża zamkowa oraz park, a po drugiej stronie miasta w oddali można dostrzec wieżę ciśnień. Po 17:00 wyruszam do Kluczborka. W Łęce Opatowskiej spotykamy widzianego wcześniej kibelka. Do Kluczborka docieram o zachodzie słońca. Muszę trochę poczekać na komunikację zastępczą do Opola. Na terenie stacji jest pomnik parowozu, którego reflektory świecą. Na stacji stoi jeden autobus, w którym nikogo nie ma, a o planowej godzinie przyjeżdża drugi z Opola. Ten, który przyjechał będzie jechać jako kurs bezpośredni. Oprócz mnie jedzie jeszcze aż 1 osoba plus 2 osoby z drużyny i kierowca. Twarz kierowcy wydaje mi się znana, chyba pracował kiedyś jako kierownik pociągu w PR Opole. Ruszamy o planowanej godzinie odjazdu, a przy drugim autobusie nadal nic się nie dzieje, mimo że o tej samej godzinie miał odjechać również kurs obsługujący przystanki pośrednie. Niestety autobus ma planowy przyjazd do Opola o 19:50 podczas gdy o 19:46 odjeżdża regio w stronę Kędzierzyna, a następne o 21:10… Mam jednak szczęście ponieważ dojeżdżamy na miejsce 6 minut przed czasem, a pociąg ma 2-3 minutki w plecy i udaje mi się go złapać, dzięki czemu przed 21:00 melduję się w Kędzierzynie.
Fotki, skany biletów: www.kolejomania.rail.pl/1pozwiel.html
DZIEŃ OTWARTY ZAJEZDNI BYTOM-STROSZEK
22.09.2018
Każdego roku we wrześniu odbywa się dzień otwarty jednej z zajezdni tramwajowych w GOP-ie. Ostatnią brakującą mi do zaliczenia zajezdnią był Bytom-Stroszek i właśnie w tym roku wypadła okazja, aby uzupełnić brak więc oczywiście się wybrałem. Wyruszam regio do Gliwic przed 8:00. W Gliwicach mam wybór jak dotrę do Bytomia: albo wsiąść w autobus 850 albo pojechać pociągiem do Zabrza i stamtąd tramwajem nr 5. Wybrałem opcję po szynach. Podjeżdżam więc elfem do Zabrza. Następnie przechodzę na Plac Wolności i wsiadam w tramwaj. W Bytomiu jestem ok. 10:30 i mam godzinę do rozpoczęcia parady tramwajów, którą będę mógł bezpłatnie udać się do Stroszka. Na placu transparent zapraszający na dzisiejszą imprezę. Zaglądam do galerii AGORA oraz na rynek. Przed 11:30 na Placu Sikorskiego zbiera się całkiem spora grupa osób. Kolejno przyjeżdżają wszystkie tramwaje specjalne m.in. N-ka, 13N czy 102Na. Ja ulokowałem się w 102-ce. Pół godziny później jesteśmy już w zajezdni, gdzie każdy wjeżdżający tramwaj z parady jest omawiany, a paradę wita orkiestra dęta. Rozpoczynam zwiedzanie. Tradycyjnie mamy stoisko Tramwajów Śląskich, na którym można rozwiązać krzyżówkę z nagrodami (niestety nie poszczęściło mi się w żadnym z losowań) oraz KZK GOP, gdzie można pobrać czasopismo „Komunikacja Publiczna”. Można też zwiedzać hale, w których oprócz taboru jest też wystawa podzespołów tramwajowych. W jednym z pomieszczeń można oglądać makietę kolejową przygotowaną przez grupę TT-Silesia. Tradycyjnie można skorzystać też z przejazdu tramwajem przez myjnię. Swoje stoiska mają także m.in. wojsko, policja czy straż miejska. Jak zawsze można poprowadzić tramwaj nauki jazdy pod nadzorem instruktora. Dzięci mogą pobrać specjalną kartę, na której zbierają pieczątki za "zaliczenie" poszczególnych atrakcji na imprezie. Za zebranie wszystkich pieczątek można otrzymać nagrodę. Wybieram się też na przejażdżkę tramwajami specjalnymi. Najpierw N-ką do Placu Sikorskiego i z powrotem. Po powrocie objeżdżam sobie jeszcze dookoła zajezdnię. Druga przejażdżka to 13N do pętli Bytom Szkoła Medyczna. Kursem tym można zaliczyć nieużywany w ruchu liniowym skręt w centrum Bytomia. W mieście odbywa się Festiwal Kolorów, więc wszędzie chodzi pełno umazanych dzieciaków. Po powrocie do zajezdni na zdjęcie załapują się jeszcze liniówki stojące na pętli Stroszek Zajezdnia. Pozostaje pół godziny do koncertu zespołu BACIARY, który planowo ma rozpocząć się o 17:30. Niestety nie będę mógł zostać na całym, ponieważ aby zdążyć na ostatnie regio do Kędzierzyna muszę wyjechać stąd o 18:15. W praktyce o 17:30 grupa dopiero zaczyna się rozkładać, a później jest jeszcze problem z niedziałającymi mikrofonami i koncert rozpoczyna się o 18:10, więc słyszę zaledwie jedną piosenkę i to z daleka… Ech, gdyby to był już nowy rozkład jazdy to nie miałbym takiego problemu, bo będzie uruchomione nowe regio przed 22:00 z Gliwic do Kędzierzyna, które z pewnością będzie mi bardzo przydatne do powrotów z weekendowych wycieczek w przyszłym sezonie. Specjalnym kursem obsługiwanym przez 102-kę docieram na Plac Sikorskiego. Tu przesiadam się na 5-kę do Zabrza. Z Zabrza jadę już pociągiem z 7-minutową przesiadką w Gliwicach i o 20:30 jestem w Kędzierzynie.
Fotki, skany biletów: www.kolejomania.rail.pl/zajbyt.html
Zapraszam też na krótką fotorelację z wycieczki do Strzelec Opolskich: www.kolejomania.rail.pl/1pozopo.html
POZNAJEMY ŚLĄSKĄ KRAINĘ 3
29.09.2018.
Kędzierzyn - Nędza - Rybnik - Pszczyna - Bielsko-Biała - Żywiec - Bielsko-Biała - Pszczyna - Katowice - Gliwice - Kędzierzyn
29 września wybraliśmy się z Kasią do województwa śląskiego. Głównym celem było Bielsko-Biała, ale w planach mieliśmy także szybkie zwiedzenie Rybnika, Żywca i Pszczyny. Wyruszamy o 6:55 regio Kędzierzyn-Racibórz, którym dojeżdżamy do Nędzy. Mamy tutaj 15 minut czasu. Kędzierzyńska część stacji została zmodernizowana, a na peronach pojawiły się ogrodzenia, przez co nie można już z nich wychodzić w dowolnym miejscu tylko trzeba iść na koniec peronu. Przyjeżdża impuls relacji Racibórz-Katowice, który zawiezie nas do Rybnika. Na trasie trwa remont, praktycznie cały odcinek do Suminy jest jednotorowy. W Suminie mijamy się z pociągiem przeciwnej relacji i kierujemy się na już naturalnie jednotorowy odcinek do Rybnika przez Rydułtowy. Od października remont zacznie się także na tym odcinku. Pociągi pojadą objazdem przez Jejkowice, a dla podróżnych ze stacji na odcinku Sumina-Rybnik zostanie zorganizowana autobusowa komunikacja zastępcza. W Rybniku mamy godzinę z małym hakiem. Perony ładnie zmodernizowane. Robimy szybki spacer do rynku. Po powrocie wsiadamy w pociąg relacji Racibórz-Bielsko Biała. Jazda odcinkiem Rybnik-Pszczyna to w większości masakra jeśli chodzi o prędkość, a co za tym idzie frekwencja w pociągu też mizerna. Od Pszczyny jedzie się już dość przyjemnie. W Bielsku jesteśmy o 11:20 z lekkim opóźnieniem w stosunku do planu. Kierujemy się w stronę starówki, najpierw jednak zachodzimy w rejony galerii SFERA, gdzie znajduje się pomnik Bolka i Lolka. Przechodząc przez galerię wychodzimy po drugiej stronie przy pomniku Reksia. Idziemy uliczką w stronę urzędu miasta, gdzie znajduje się informacja turystyczna. Można zakupić różne pamiątki związane z miastem, kreskówkami które powstawały w tutejszym studiu filmów rysunkowych a także Fiatem 126p czyli popularnym „Maluchem”, który był tu produkowany. W pobliżu znajduje się też mural poświęcony Irenie Sendlerowej. Jak czytamy z tablic znajdujemy się teraz w Białej, a główny rynek, na który się udamy to już Bielsko. Aby tam dotrzeć trzeba przejść przez ruchliwą ulicę oraz wspiąć się pod górkę. Wcześniej przechodzimy też przez szerokie schody. Po drodze fotografuję obiekty, które zwracają moją uwagę. Na rynku znajduje się m.in. fontanna z mostkiem. Idąc dalej za rynek mijamy okazały kościół a nieopodal znajduje się wspomniane dawne studio filmów rysunkowych, w którym obecnie znajduje się kino studyjne. Powracamy na rynek i powoli kierujemy się do dworca po drodze oglądając jeszcze miasto. Wchodząc na pierwszy peron mijamy dość ładne graffiti. Gdy tam docieramy akurat odjeżdża TLK HALNY z Bydgoszczy do Zakopanego.
My udajemy się osobówką KŚ do Żywca jakieś pół godziny później. Na odcinku Bielsko-Żywiec był w tym roku remont więc część peronów jest odnowiona i jedzie się dość płynnie. Obecnie wszystkie składy dojeżdżają tylko do Żywca, bo na odcinku Żywiec-Zwardoń z powodu remontu kursuje komunikacja zastępcza. W peronach zastajemy m.in. Elfa 2 oraz Darta na IC SOŁA do Warszawy. Żywiecki rynek znajduje się dość daleko od stacji, więc skorzystamy z komunikacji miejskiej. W saloniku prasowym zakupujemy bilety. Bilet jednorazowy kosztuje 2,80 zł, natomiast bilet godzinny jest raptem 10 groszy droższy. Na bilecie nie ma jednak żadnej informacji, że jest to bilet czasowy, a zapis „Bilet jednorazowy” wręcz wprowadza w błąd. Wsiadamy w pierwszy autobus jaki nadjeżdża, bo praktycznie wszystkie jadą tam gdzie potrzebujemy. Po kilku minutach jazdy, w czasie których przejeżdżamy pod wiaduktem linii Żywiec – Sucha Beskidzka oraz po moście nad Sołą docieramy na starówkę. Rynek bardzo ładny. Na skraju rynku znajduje się dzwonnica i kościół, a nieopodal Muzeum Miejskie, którego siedzibą jest Stary Zamek. Jest też czynny Sklep Góralski z dużą ilością ciekawych pamiątek. Ok. 16:00 powracamy na przystanek i wsiadamy w autobus linii 15. Gdy wsiadam przednimi drzwiami kierowca łapie mnie za rękę i mówi, że jest zakaz fotografowania, na co ja rozbawiony pytam go kto mu takie coś powiedział i zalecam, aby doszkolił się z przepisów prawa. Powracamy na dworzec i wsiadamy we Flirta, którym pojedziemy do Pszczyny. Odjazd planowy, na wyjeździe z Żywca ładny widoczek. W Bielsku mamy 15 minut postoju na przepuszczenie IC SOŁA, wsiada też wycieczka szkolna, która zachowuje się bardzo głośno. Ponownie na fotki załapuje się Zalew Goczałkowicki. W Pszczynie mamy godzinę czasu, więc musimy się streszczać. Najpierw udajemy się do kasy w celu zakupu biletu dla Kasi na końcowy odcinek podróży czyli Ruda Śląska – Kędzierzyn (bo na tej stacji kończy się ważność jej biletu „10 godzin po sieci”). Kasjerka mimo dokładnego powiedzenia jaki chcę bilet i na jaką godzinę, wklepuje połączenie do hafasa i analizuje je przez dłuższą chwilę (bo to jest mega skomplikowane połączenie ), po czym pyta… jaką trasą jedziemy z Gliwic do Kędzierzyna! Próbując zachować spokój odpowiadam, że jest tylko jedna i w końcu dostajemy to co chcemy aczkolwiek ze złą godziną, więc jeszcze musimy wymieniać… -,- Jak to dobrze, że coraz więcej ofert można kupować przez internet. Nieopodal dworca znajduje się stacja rowerów miejskich, z których chcemy skorzystać żeby zaoszczędzić czas na dojście do rynku, jednak po zalogowaniu się i wprowadzeniu numeru roweru elektrozamek nie chce go zwolnić, a w systemie rejestrują się bzdury (inna osoba, która wypożyczała w tym samym czasie miała ten sam problem), więc odpuszczamy i idziemy pieszo. Robimy kilka zdjęć na rynku oraz przy zamku od strony ogrodów. Następnie powracamy do dworca.
Do Katowic udamy się przyspieszoną osobówką RACHOWIEC, która obecnie kursuje w relacji Żywiec-Zawiercie. Skład to 2 Elfy, w pierwszym bardzo duże zapełnienie a w drugim pustki. Bałem się czy ten pociąg będzie punktualny, żebyśmy mogli złapać ostatnie połączenie osobówkami do domu i na szczęście jest planowo. Niestety jednak widzę na Portalu Pasażera, że z kolei osobówka z Częstochowy, z której mamy 7 minut na przesiadkę w Gliwicach złapała +35, a to oznacza, że może dotrzeć do Katowic zbyt późno aby zgłosić skomunikowanie. Mamy w rezerwie jeszcze IC PILECKI, ale jest groźba, że może on wyprzedzić naszą osobówkę w Katowicach. Po przyjeździe do Katowic postanawiamy zajść do dyżurnego peronowego zapytać czy przypadkiem nie ma możliwości skontaktowania się z dyspozytorem KŚ w celu ustalenia co mamy robić, ale miła pani nie może nam pomóc (co ciekawe, gdy w maju opóźniło nam się regio z Kielc to kierpociowa w sprawie utraty skomunikowania i ewentualnej zgody na jazdę IC kierowała nas właśnie do dyżurnego lub kasjerek). Na szczęście z danych w internecie wynika, że PILECKI też złapał kilkanaście minut w plecy, a przed nim jedzie jeszcze również opóźniony BOLKO, więc wszystko wskazuje na to, że osobówka wyjedzie z Katowic wcześniej. Postanawiamy więc nic nie kombinować z biletami tylko czekać na KŚ i zobaczyć co się wydarzy. Wsiadamy do Elfa i od razu udaję się do kierownika. Najpierw dostaję ochrzan, że z jakiej racji zgłaszam mu taką przesiadkę, skoro tamten pociąg właśnie już odjeżdża, ale gdy już bardziej stanowczym tonem pytam jak miałem wcześniej zgłosić skoro dopiero wsiadłem i że skoro to jest ostatni pociąg w dobie to przewoźnik musi zaproponować nam jakieś rozwiązanie stwierdza, że zadzwoni do dyspozytora. Wcześniej sprawdza połączenia w telefonie i wskazuje na IC BOLKO, więc mówię mu, że on jedzie przez Strzelce i że chodzi o IC PILECKI. Chwilę później słyszę jednak, że w rozmowie z dyspozytorem mówi cały czas godzinę odjazdu BOLKA. -,- Jakiś czas później otrzymujemy odpowiedź, że… IC będzie na nas czekać. :-O Bardzo ciekawa odpowiedź szczególnie, że PILECKI jedzie za nami, więc to my będziemy na niego czekać. Na pytanie czy dostaniemy odpis, że możemy jechać IC na podstawie naszych biletów słyszymy, że nie było takiego polecenia od dyspozytora a poza tym nie ma do tego podstaw, bo pociąg jest opóźniony mniej niż godzinę. -,- Widząc, że niewiele ugramy bo najwyraźniej nikt nie ogarnia sytuacji i miesza przepisy bierzemy dla świętego spokoju tylko poświadczenie o której godzinie osobówka przybyła do Gliwic, żeby mieć jakąkolwiek podkładkę w razie przeprawy z drużyną PILECKIEGO. Po przyjeździe do Gliwic przechodzimy na peron 4, gdzie zastajemy grupę osób, która wsiadała w Katowicach Załężu i też utraciła skomunikowanie. Co ciekawe, oni byli przekonani, że ze swoimi biletami mogą bez żadnych obaw wsiąść do IC. Najpierw przyjeżdża 3-wagonowy IC BOLKO relacji Radom-Wrocław a chwilę później PILECKI. Na szczęście udaje się uniknąć kontroli, więc nie musimy sobie strzępić języka i chwilę przed 21:00 jesteśmy w Kędzierzynie.
Fotki, skany biletów: www.kolejomania.rail.pl/3pozsla.html
POZNAJEMY WIELKOPOLSKĄ KRAINĘ 1
16.10.2018
Kędzierzyn - Opole - Kluczbork - Ostrów Wielkopolski - Kalisz - Ostrów Wielkopolski - Kępno - Ostrzeszów - Kępno - Kluczbork - Opole - Kędzierzyn
16 października wybrałem się na kolejną wycieczkę turystyczną. Tym razem celem były 3 miasta w południowej części województwa wielkopolskiego: Kalisz, Ostrzeszów i Kępno. Wyruszam regio po 5:00 z Kędzierzyna do Opola, na którym EN57 AL. Podróż w większości przesypiam. Z Opola do Kluczborka w wybrane dni ze względu na prace torowe kursuje komunikacja zastępcza i tak jest właśnie dzisiaj. Udaję się więc na dworzec PKS na stanowisko 13 gdzie podstawiony jest już autobus. Jest to kurs bezpośredni jadący od razu do Kluczborka, autobus obsługujący wszystkie przystanki pośrednie wyjechał pół godziny temu. Tuż przed odjazdem zjawia się pasażer, który przyjechał szynobusem z Nysy, a chce dojechać do Opola Gosławic, więc nie ma takiej możliwości bo kurs obsługujący przystanki jest rozkomunikowany z pociągiem z Nysy. Kierownik po telefonie do dyspozytora zleca kierowcy, że ma jechać przez Gosławice, na szczęście nie trzeba z tego powodu jakoś bardzo nadkładać drogi. Po obsłużeniu Gosławic skręcamy na obwodnicę Opola i dojeżdżamy do standardowej trasy, którą mieliśmy jechać. Po raz pierwszy mam okazję jechać autobusem z Opola do Kluczborka (nie licząc jednego razu po ciemku) więc w pewnym sensie jest to dla mnie również zaliczenie. Jedziemy m.in. przez Zawadę i Bierdzany. Na dworcu w Kluczborku jesteśmy chwilę przed planowym przyjazdem. Właśnie odjeżdża TLK GWAREK do Słupska, a jakiś czas później zjawia się TLK PUŁASKI do Poznania w mega 2-wagonowym składzie. Po drugiej stronie stacji mamy kible do Lublińca i Wrocławia. Po odjeździe tego drugiego na ten sam tor podstawia się moje regio do Ostrowa Wielkopolskiego. Zmodernizowany EN57, a typ modernizacji taki sam jak w najnowszych ED72, które można spotkać m. in. na trasie z Kędzierzyna do Wrocławia. Ciekawostką jest specjalnie zabudowany przedzialik dla kierownika pociągu obok kabiny maszynisty. Nie bez powodu napisałem zdrobniale, bo jest on bardzo klaustrofobiczny. Jeszcze jakiś czas temu trasą z Kluczborka w kierunku Kępna jechało się masakrycznie wolno, co zapewne przyczyniło się do bardzo ubogiej oferty pociągów regio na tym odcinku (pojedyncze pary w dni robocze i niedziele a w soboty żadnej), teraz jednak szlak został zrewitalizowany, więc jedzie się bardzo fajnie. Po 1,5 godzinnej jeździe docieram do Ostrowa, gdzie szybko przesiadam się na regio o krótkiej relacji Ostrów-Kalisz. Po drodze cykam fotki na stacjach i przystankach. Okazały budynek dworca w Nowych Skalmierzycach częściowo w remoncie.
W Kaliszu jestem tuż przed 10:00. Stacja jest dość skromna i posiada tylko 2 krawędzie peronowe. Kibelek po około 1,5-godzinnym postoju wyruszy jako regio Kalisz-Wrocław. Wnętrze dworca dość przyjemne. Przed dworcem znajduje się stacja rowerów miejskich, więc korzystam z niej i rowerem przez główną ulicę miasta dojeżdżam w pobliże starówki. Po drodze można trafić na różne ciekawe obiekty, jak i pozostałości z dawnych czasów. Rower pozostawiam na stacji Cmentarz Miejski. Na początku starówki znajduje się kamienny most, a kolejne uliczki doprowadzają mnie prosto do rynku z ratuszem. Nieopodal znajduje się też Bazylika Św. Jóżefa i fontanna Noce i Dnie. A także zabytkowe mury miejskie, które aktualnie przechodzą remont. Jest też duży park miejski, ponoć jeden z ładniejszych w Polsce, ale nie będę mieć czasu aby po nim pospacerować. Powrotną drogę na dworzec pokonuję pieszo. Po drodze mijam wieżę ciśnień, w której urządzono galerię sztuki. Zanim opuszczę Kalisz zaglądam jeszcze na położony obok dworca kolejowego niewielki dworzec autobusowy z małym zmodernizowanym budynkiem. Gdy docieram na peron moje regio relacji Łódź Kaliska – Poznań już stoi. Zmodernizowany EN57. Poznański PR pożegnał niedawno wszystkie niezmodernizowane kible. Podjeżdżam z powrotem do Ostrowa Wielkopolskiego. Tutaj następuje przesiadka na osobówkę Kolei Wielkopolskich do Kępna. Pociąg planowo powinien kończyć na peronach dolnych w Kępnie jednak ze względu na jakieś prace na posterunku Hanulin przez kilka dni pociągi kończą bieg na peronach górnych (a jeden TLK zupełnie omija Kępno). Informują o tym także zapowiedzi megafonowe. Po dojechaniu do Hanulina zatrzymujemy się na blisko 15 minut… po czym kierujemy się jednak na Kępno dolne, może specjalnie dla mnie żebym mógł sobie utrwalić (górą jechałem masę razy). W zapowiedziach przepraszają, że pociąg wyjątkowo stoi na peronach dolnych.
Dworzec w Kępnie jest położony trochę na uboczu więc zaplanowałem sobie odpowiednią ilość czasu na zwiedzanie. Najpierw docieram do głównej drogi, która przechodząc pod wiaduktem obwodnicy kieruje mnie do centrum. Pierwsze wrażenie jest niezbyt dobre, ponieważ cała trasa do centrum prowadzi ruchliwą drogą, którą bez przerwy jeżdżą tiry, a przechodzenie przez jezdnię nawet w okolicach starówki jest bardzo uciążliwe i wiąże się z koniecznością długiego oczekiwania na przejściach z sygnalizacją świetlną. Niestety przez część rynku również puszczony jest ruch samochodów przez co poruszanie się po nim jest trochę niewygodne. Z podobną sytuacją spotkałem się w Pleszewie. Rynek z ruchem samochodów jest też w Nowym Sączu, ale tam akurat nie odczuwałem jakiś uciążliwości z tego tytułu. Na szczęście po drugiej stronie rynku przy ratuszu jest dużo spokojniej i przyjemniej, a sam budynek prezentuje się dość ładnie. Na dworzec powracam chwilę przed moim kolejnym pociągiem. Jest to regio Kluczbork-Ostrów, którym podjadę do Ostrzeszowa, czyli trzeciego zaplanowanego na dziś miasta. Po drodze mamy stacyjkę Domanin. W Ostrzeszowie mam godzinę z hakiem na zwiedzanie, a w tym czasie kibel, którym jechałem dotrze do Ostrowa, a następnie ruszy w drogę powrotną do Kluczborka. Wiata na dworcu w typowo dolnośląskim stylu, mimo że znajdujemy się w Wielkopolsce. Dokumentuję nową dla mnie stację. Na jednym torze stoją 2 zabytkowe wagony i niewielki żuraw, co wygląda jak miniaturowy skansen. W niewielkim holu dawne okienko kasowe powyklejane kolejowymi zdjęciami, trochę zajechało klimatem czeskich stacyjek na lokalkach. W międzyczasie na stacji pojawiło się regio z Ostrowa do Kępna, które tak jak było już wspominane kończy bieg na peronach górnych. Ze względu na układ stacji w Kępnie musi pojechać na zmianę czoła aż do Łęki Opatowskiej (lub zostać tam na noc), w efekcie na bocznym wyświetlaczu mamy taki kwiatek (mimo że na przednim jest prawidłowo Kępno). Po przejściu kilkuset metrów docieram do niewielkiej starówki z rynkiem. Nieopodal znajduje się wieża zamkowa oraz park, a po drugiej stronie miasta w oddali można dostrzec wieżę ciśnień. Po 17:00 wyruszam do Kluczborka. W Łęce Opatowskiej spotykamy widzianego wcześniej kibelka. Do Kluczborka docieram o zachodzie słońca. Muszę trochę poczekać na komunikację zastępczą do Opola. Na terenie stacji jest pomnik parowozu, którego reflektory świecą. Na stacji stoi jeden autobus, w którym nikogo nie ma, a o planowej godzinie przyjeżdża drugi z Opola. Ten, który przyjechał będzie jechać jako kurs bezpośredni. Oprócz mnie jedzie jeszcze aż 1 osoba plus 2 osoby z drużyny i kierowca. Twarz kierowcy wydaje mi się znana, chyba pracował kiedyś jako kierownik pociągu w PR Opole. Ruszamy o planowanej godzinie odjazdu, a przy drugim autobusie nadal nic się nie dzieje, mimo że o tej samej godzinie miał odjechać również kurs obsługujący przystanki pośrednie. Niestety autobus ma planowy przyjazd do Opola o 19:50 podczas gdy o 19:46 odjeżdża regio w stronę Kędzierzyna, a następne o 21:10… Mam jednak szczęście ponieważ dojeżdżamy na miejsce 6 minut przed czasem, a pociąg ma 2-3 minutki w plecy i udaje mi się go złapać, dzięki czemu przed 21:00 melduję się w Kędzierzynie.
Fotki, skany biletów: www.kolejomania.rail.pl/1pozwiel.html