Forum Kolejowe - dla fanów i miłośników kolei
Zmiana zawodu - maszynista - Wersja do druku

+- Forum Kolejowe - dla fanów i miłośników kolei (https://www.forumkolejowe.pl)
+-- Dział: TECHNICZNA STRONA KOLEI (https://www.forumkolejowe.pl/forum-95.html)
+--- Dział: NAUKA I PRACA NA KOLEI (https://www.forumkolejowe.pl/forum-19.html)
+--- Wątek: Zmiana zawodu - maszynista (/thread-8242.html)



Zmiana zawodu - maszynista - xnoybis - 27.12.2022

Witam wszystkich, zbliżający się nowy rok to w sumie tylko zbieg okoliczności jeśli chodzi o ten wpis, gdyż od dłuższego już czasu szukam sobie alternatywnego zajęcia - po ponad 20 latach spędzonych za biurkiem. Można powiedzieć, że trafiłem tu na forum jako "hobbysta", którego wcześniej życie skierowało na inne tory i znowu zbliżam się do rozjazdów.

Za trzy dni stukną 43 lata. Ponad 20 lat spędzonych w IT, większość poza granicami kraju.
Zawsze interesowałem się transportem, zrobiłem kiedyś nawet prywatną licencję pilota - też dość późno, ale jednak natura dotychczasowej pracy i zarobki w niej powstrzymywały mnie od "bujania łódką" i zmiany kierunku wcześniej. 
Wciąż po całodziennym klepaniu w klawiaturę siadałem za kierownicą/sterami/przepustnicą w symulatorach.
Taki już ten chichot losu bywa, że gdybym poszedł w transport za młodu to teraz pewnie rozważałbym przesiadkę na klawiaturę.

Sytuacja na dziś:
- zdrowie dopisuje, forma nawet lepsza niż 20 lat temu, wzrok i słuch są, w skrócie raczej przeszkód zdrowotnych żadnych nie ma
- finansowo - świadom tego, że pierwsze kilka lat będzie bidowane - jestem zabezpieczony i rozumiem, że docelowo wybieram dość dramatyczne wręcz obcięcie wynagrodzenia
- lokalizacja chyba niezła, bo w połowie drogi między Warszawą i Łodzią i 3 minuty pieszo od dworca (raczej nie rozważam relokacji, już wolę godzinkę dojechać)

Pytania:
- Zna ktoś takie późne przypadki?

- Czy przy rekrutacji, mimo rzekomego popytu na rynku, nie będę od razu odrzucany ze względu na wiek/okoliczności zawodowo-personalne?

- Jak wygląda kwestia bezpieczeństwa zatrudnienia? - po raz pierwszy w sumie będę w sytuacji gdzie nie zależy ono w 90% ode mnie samego, a większą rolę może odgrywać lokalna makroekonomia czy choćby polityka - bez wygodnej opcji pracy zdalnej dla klienta po drugiej stronie planety skazany jestem w końcu na kilku pracodawców w najbliższej okolicy.

Może ktoś przeszedł podobną drogę, przeskoczył na te tory w podobnym przedziale wiekowym, podzieli się dobrym słowem lub wręcz przeciwnie, wiadrem zimnej wody na głowę czy przestrogą - za wszelkie uwagi serdecznie dziękuję.


RE: Zmiana zawodu - maszynista - stmichal - 28.12.2022

Cześć,
Osobiście znam i starsze "przypadki". Głównie to były osoby które przeszkalały się z innych kolejowych stanowisk, ale mam również znajomych "z ulicy" którzy zaczynali dobijając do 50-tki.
Odrzucany nie będziesz, ale pewnie większość pracodawców będzie miała z tyłu głowy twój wiek i dotychczasową pracę. Wszystko zależy od indywidualnej sytuacji danego przewoźnika. Wiadomo, że każdy woli takiego który po szkoleniu trwającym 2 lata popracuje kolejne 40, a nie 15. Inna sprawa, że niektórzy mogą dziwnie traktować Twoją nagłą zmianę zawodu, że raz Ci się odwidziała praca, to czy znowu za rok dwa nie wymyślisz mu tego samego? I stracony czas, środki, pieniądze przewoźnika pójdą w błoto.
Zwłaszcza, że będziesz miał do czego wracać, więc na kolei nic trzymać Cię nie będzie. A jak wiadomo najlepszy: mierny, bierny ale wierny :-).
Co do bezpieczeństwa zatrudnienia, to zależy co przez to rozumiesz? Praca maszynisty to bardzo śliski temat. Z jednej strony zapotrzebowanie jest spore, więc jak już znajdziesz pracę to nikt nie będzie myślał o tym, żeby Cię zwalniać. No chyba, że coś przeskrobiesz... A w tym zawodzie o błąd naprawdę łatwo, wystarczy chwila nieuwagi, pech, a nawet często nie Twoja wina i leżysz. Jak jest wszystko dobrze, to każdy Cię poklepuje, jak cokolwiek się stanie nikt Ci ręki nie poda, a najłatwiej zrzucić wszystko na tego na dole.
Poza tym czy masz kogoś znajomego który pracuje na kolei? Czy kojarzysz ją tylko z godzinnego symulatora z piwkiem pod kocem po pracy, czy uśmiechniętego pana na czole lokomotywy. To bardzo "specyficzna" branża - zwłaszcza praca w trakcji. Środowisko też bardzo specyficzne, zresztą jak tryb pracy. Kilka nieprzespanych nocy, po 15 godzin (z pasażerem) na nogach przez kilka dni z rzędu daje w kość. Świątek, piątek musisz być gotowy wyjść na kilkanaście godzin do pracy. Syf, bałagan, wieczne liczenie "że jakoś to będzie, że znów się uda", czasem fizycznie też się trzeba udźwigać. Jazda w fatalnych warunkach atmosferycznych, na przestarzałym taborze, z wiecznie awaryjną i naprawianą "infrastrukturą - albo można to pokochać, albo mieć na to wy....ne. Dodatkowo co chwila stresujące sytuacje, błędy ludzkie, zdarzenia na przejazdach, samobójstwa...
Współpracownicy też nie będą często ułatwiać Ci życia, wiedząc co robiłeś wcześniej, jakie masz wykształcenie. Często chcą udowodnić, że mimo, że nie mają ukończonych szkół nadrabiają wszystko doświadczeniem, stażem pracy itd.
Inna sprawa jeśli chodzi o zarobki, te których czytasz w Internecie, są przesadzone albo kwotowo, albo nie uwzględniają co i przez ile godzin pracownik robi. Zwłaszcza na początku jest bardzo licho. No, ale z kolei tutaj Twoja była praca może być na plus, bo w wolnym czasie, możesz sobie dorabiać.
Ja w młodszym wieku przeszedłem podobną drogę, czy żałuję? Ani trochę.
Pozdrawiam


RE: Zmiana zawodu - maszynista - xnoybis - 28.12.2022

Dzięki za odpowiedź, jeśli chodzi o pobieżną znajomość tematu to połowa rodziny od strony żony robi na kolei, od dróżnika po rewidenta, ale bez maszynisty. Wiem, że różowo nie będzie i domyślam się, że raczej wszyscy będą odradzać taką zmianę - głównie ze względu na finanse. Wbrew pozorom to pomijając narzędzia pracy to z tego co zaobserwowałem realia są podobne, trzeba sobie radzić samemu, zaciskać zęby i do przodu - terminy z kosmosu, zmiany na ostatnią chwilę, naprawianie wtopy osób trzecich i tak dalej. Koniec końców zakładam, że może być trochę gorzej niż sobie to wyobrażam, a oczekiwania mam raczej neutralne.
Trochę obawiam się właśnie tego podejścia do "wierności" - ktoś kto teoretycznie ma inne opcje może być traktowany jakby jutro już go miało nie być - na chłopski rozum mało kto ot tak wyrzuci dwa, trzy zainwestowane lata. Z drugiej strony wmawianie wszystkim, że się było 20 lat bezrobotnym i się nie ma innych opcji to chyba o jeden most za daleko - najchętniej nie poruszałbym tematu doświadczenia zawodowego w ogóle  - skoro jestem świeżakiem to nie mam żadnego.
Badam temat dalej, chcę się tylko upewnić, że po zrobieniu licencji nie trafię od razu głową w mur, którego miesiącami nie dam rady przebić - wolałbym odpaść przez to, że się nie nadaję niż przez czyjąś osobistą politykę.