Forum Kolejowe - dla fanów i miłośników kolei
Sylwester w Naddniestrzu z wątkami kolejowymi - Wersja do druku

+- Forum Kolejowe - dla fanów i miłośników kolei (https://www.forumkolejowe.pl)
+-- Dział: KOLEJ HOBBYSTYCZNIE (https://www.forumkolejowe.pl/forum-96.html)
+--- Dział: KOLEJOWE WYJAZDY I KÓŁECZKA (https://www.forumkolejowe.pl/forum-14.html)
+--- Wątek: Sylwester w Naddniestrzu z wątkami kolejowymi (/thread-4718.html)



Sylwester w Naddniestrzu z wątkami kolejowymi - Mariusz W. - 06.01.2015

Relacja nie moja, ale ciekawa. Cytuję część kolejową.
Cytat:Tak było na Ekstraordynaryjnym Sylwestrze w Naddniestrzu!

Zrobiliśmy najazd na Naddniestrze. Wywołaliśmy wojnę, której nikt się nie spodziewał. Nadciągnęliśmy z potworną siłą i niepohamowanym impetem. Daliśmy wyraz szaleństwa i nie okazaliśmy strachu. Przetrwaliśmy mróz. Przechytrzyliśmy milicję. 45 osób z Polski spędziło Sylwestra w Tyraspolu. I jeden Norweg. Nazywał się Erlend Andre.

[…]

Do końca nie wiedziałem ile osób będzie się chciało zabrać na ten wyjazd. Na początku chciałem ograniczyć grupę do 30 osób ze względu na organizację, potem zauważyłem, że chętnych jest sporo, a problemów z biletami do Odessy być nie powinno. Doszedłem do wniosku niech jedzie, kto chce. Jakoś damy radę. Zawsze przecież jakoś można dać radę. Szacowałem ostatecznie, że będzie nas 40-50. Cały autobus.

W Przemyślu spotkaliśmy się w 37 osób. Mniej więcej tak, jak rok temu więc nie miałem większych obaw o logistyczną stronę wyjazdu. Na dwa busy dojechaliśmy do granicy, a potem na dwie marszrutki dotarliśmy pod lwowski dworzec.

Zależało mi żeby sprawnie zebrać pieniądze, szybko kupić bilety, by zaoszczędzić jak najwięcej czasu na szwedanie się po Lwowie. Tym razem zakup biletów okazał się trudniejszy niż poprzednio. Byliśmy przygotowani na to, że w jednej kasie można kupić nie więcej niż 9 biletów (co w naszym przypadku wymagało odstania w 6 kolejkach), ale nie spodziewaliśmy się, że pojawią się inne nieudogodnienia.

Sam bilet na pociąg kosztował 140 UAH. Tak powiedziano nam w informacji. Po podejściu do kasy i nakreśleniu naszej sytuacji, że jest nas 37 osób, że chcemy do Odessy w jednym wagonie i że jesteśmy z Polski Pani odpowiedziała, że owszem, możemy jechać w jednym wagonie, ale koniecznie każdy musi dopłacić po 15 UAH za pościel. Trochę nas to wprawiło w konsternacje, bo nie pierwszy raz zamierzaliśmy wsiąść w ukraiński pociąg i zakup pościeli, o ile nie była już z góry wliczona w cenę biletu, nie był obligatoryjny. Delikatnie zaczęliśmy się wykłócać, nie żeby 15 UAH to miał być majątek, ale trzeba by było znowu przejść po wszystkich, zebrać pieniądze, pozapisywać itd. Niepotrzebny zamęt. By nie tracić czasu zdecydowaliśmy się jednak zrzucić jeszcze po te 15 UAH. W trakcie zbierania diengów Pani zamknęła kasę i skierowała nas do okienka nr 1, gdzie mieliśmy zostać „specjalnie obsłużeni”.

Przeszliśmy do okienka nr 1 z przygotowaną kwotą, zmieniła się kasjerka. Zmieniły się też warunki zakupu biletu. Nie wystarczyła już dopłata za pościel. Koniecznie trzeba było dołożyć także za herbatę i za rezerwację miejsc. Nie pozwolono nam kupić biletów na pociąg, który odjeżdża za 4 godziny, bez dokonania opłaty za rezerwację miejsc. No i jak to tak bez herbaty? Przecież na pewno będzie nam się chciało pić po drodze. Nie pomogły tłumaczenia, że wszyscy z całej ekipy brzydzą się herbaty, a połowa dostaje po niej wysypki na udach. Nie pomógł argument, że skoro tak, to my sobie pójdziemy kupić bilety do innej kasy. Pani oznajmiła, że we wszystkich okienkach wszyscy już wiedzą cośmy za jedni i bez zakupienia czaju to możemy pojechać, ale marszrutką z powrotem do Szegini. Zagotowałem się, bo nie lubię jak się tak do mnie mówi, tym bardziej nie lubię jak kolejne argumenty odpiera się tekstem „Wy w Polsce macie drożej”. Dalsza dyskusja okazała się ostatecznie walką z wiatrakami więc zrobiliśmy jeszcze jedno kółeczko by zebrać po kolejne 20 UAH, zastanawiając się przy tym ile maksymalnie łyżeczek cukru może zmieścić się do herbaty i jak będziemy się awanturować gdy prowadnikowi już go zabraknie.

Pokręciliśmy się po Lwowie i o 20:40 z peronu 2 odjechaliśmy w stronę Odessy. Próbowałem się rozeznać w tym, jaką osobą jest prowadnik naszego wagonu. Prowadnik to, podczas podróży ukraińskim pociągiem, bardzo ważna postać. Szczególnie kiedy jedzie się w kilkadziesiąt osób. W takich sytuacjach potrafi być gwarnie i nie mam tu na myśli jakiejś ordynarnej imprezy, ale to, że taka grupa i bez tego zorganizuje hałas, który może przeszkadzać pasażerom „z zewnątrz”. Nasz opiekun okazał się jednak wyrozumiałą, ale oczywiście oddaną obowiązkom, jak na pracownika kolei ukraińskich przystało, osobą i lekko przyszło nam znaleźć nić porozumienia.

Do czasu aż do wagonu wszedł Sergey. Sympatycznie wyglądający Pan w wieku średnim, któremu szarmancki uśmiech skapywał z ust, również okazał się być przyjacielski. Niestety Sergey nie wytrzymał presji współtowarzyszy podróży i bez jakiejkolwiek kontroli poszedł w tzw. tango. Nasz prowadnik miał chyba do obgadania jakiś interes z prowadnikiem z wagonu obok i co jakiś czas obaj gościli się w swoich wagonach nawzajem. W pewnym momencie, gdy to nasz prowadnik urzędował u kolegi, Sergey, w przypływie kolejarskiej pasji, albo, nie wiem, po prostu w amoku, wszedł do kabiny naszego kierownika i ubrał się w jego mundur, nie rezygnując z nawet z czapki. Wyszedł na korytarz i paradował. Pech chciał, że właściciel stroju akurat wracał od kolegi po fachu z sąsiedniego wagonu i natknął się na pijanego rodaka, który odziany w jego majestat, w jego święte, urzędnicze szaty, wycina rubaszne hołubce. Koniec aktu pierwszego.

Około 9-tej dojechaliśmy do Odessy. […]

Pociąg do Tyraspola mieliśmy o 16:48 (jeździ jeden dziennie) więc nie musieliśmy długo obserwować mordęgi mieszkańców Odessy.

120 km jechaliśmy przez 4 godz. 30 min. Na stojąco, na siatkach, na karimatach rozłożonych przed kiblem, na piecu, na parapetach. Wygramoliliśmy się z wagonu w Tyraspolu z wielką ulgą.
Pozostała część niekolejowa relacji: http://paragonzpodrozy.pl/11481/tak-byl ... ddniestrzu

Swoją drogą, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń, tak się podkreśla że Ukraińcy tacy spoko nastawieni do Polaków czy Unii Europejskiej. A tu takie traktowanie, zmuszanie do zakupu usług nieobowiązkowych (pościel, ta, dodatkowa opłata). Nieźle…

I tak na poboczu, sam kilka dni temu wpadłem na pomysł Sylwestra w podobnych klimatach, w Mińsku Litewskim na Białorusi. Mam jeszcze cały rok na ogarnięcie tego.