22.03.2014, 00:16
Niedługo minie 10 lat od prawdopodobnie najtragiczniejszej, a jednocześnie najbardziej zatajanej katastrofy kolejowej w historii obu Korei. 22 kwietnia 2004 roku na stacji w Ryongchon doszło najprawdopodobniej do kolizji dwóch pociągów towarowych przewożących wybuchowe i niebezpieczne substancje, według jednej z wersji pociąg z benzyną uderzył w skład przewożący saletrę amonową. Doszło do olbrzymiej eksplozji i pożaru, zniszczone zostały budynki stacyjne i okoliczne zabudowania. Początkowo władze KRLD zaprzeczały zdarzeniu, a media południowokoreańskie mówiły nawet o 3 tysiącach zabitych i ogromnej liczbie rannych. Dzień później władze Korei Północnej oraz tamtejsza agencja informacyjna KCNA były zmuszone potwierdzić fakt katastrofy, gdyż do pomocy rannym oraz pozbawionym dachu nad głową zaangażowany został Czerwony Krzyż i nie dało się dalej ukrywać zdarzenia przed całym światem. Najprawdopodobniej w katastrofie zginęło 160 osób, a ok. 1500 zostało rannych, wielu mieszkańców straciło dorobek życia.
Inną hipotezą na temat przyczyny katastrofy jest spowodowany złym stanem technicznym sieci trakcyjnej zapłon substancji przewożonych jednym z pociągów na który spadły iskry z sieci. Co ciekawe, kilka godzin przed katastrofą przez Ryongchon przejeżdżał pociąg z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Ilem na pokładzie, co zresztą przyczyniło się do powstawania teorii spiskowych.
Artykuł z WP z 2004 roku.
Artykuł z anglojęzycznej Wikipedii .
Inną hipotezą na temat przyczyny katastrofy jest spowodowany złym stanem technicznym sieci trakcyjnej zapłon substancji przewożonych jednym z pociągów na który spadły iskry z sieci. Co ciekawe, kilka godzin przed katastrofą przez Ryongchon przejeżdżał pociąg z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Ilem na pokładzie, co zresztą przyczyniło się do powstawania teorii spiskowych.
Artykuł z WP z 2004 roku.
Artykuł z anglojęzycznej Wikipedii .