rustsaltz napisał(a):Jeżeli nie ma połączenia przewodowego-nie ma kontroli.
Na podobnej zasadzie kiedyś sądzono, że nie da się skonstruować maszyny która wzniesie się w powietrze - bo musiałaby być zrobiona z czegoś lżejszego od powietrza.
Wszystko się da, tylko musi być do tego odpowiednio zaawansowana technika, która zapewni niezawodność na akceptowalnym poziomie - i przy akceptowalnych kosztach.
Jestem pewien, że elektroniką i radiem da się zapewnić poziom kontroli nawet wyższy, niż po chamskim kablu. Pytanie, ile będzie kosztowało wykonanie takiego systemu działającego w sposób dostatecznie niezawodny.
sarna napisał(a):Koszty utrzymania akumulatora bezobsługowego wynoszą zero
Jesteś w tej kwestii teoretykiem, prawda? Takie myślenie jest skrajnie niebezpieczne. W przypadku akumulatorów bezobsługowych koszty obsługi to przede wszystkim konieczność monitoringu ich pojemności oraz koszty ewentualnej wymiany. Są to głównie koszty organizacyjne i logistyczne. Wyobraź sobie dziesiątki tysięcy akumulatorów rozsiane po całej Polsce, każdy gdzieś na słupie, w jakiejś skrzynce do której trzeba mieć klucz (ktoś musi wiedzieć gdzie ten klucz jest, i ktoś go musi pilnować), każdy z akumulatorów zmienia swoje właściwości w innym tempie (zależnie od sposobu obciążenia i ładowania go, od warunków atmosferycznych - temperatury, od indywidualnej charakterystyki)...
Niezaplanowanie (na etapie projektowania instalacji) późniejszych kosztów obsługi, lub ich zaplanowanie na minimalnym poziomie, bardzo szybko doprowadzi do sytuacji, gdy w chwili zapotrzebowania na energię z akumulatora wyjdzie na jaw, że jest jej tam zgromadzone bardzo mało, bo akumulator utracił pojemność i go nie wymieniono.
Że o puchnięciu nie wspomnę.
sarna napisał(a):Zabezpieczenia przepięciowe też są stosowane szeroko w pojazdach trakcyjnych
To nie jest specjalnie dobry przykład na niezawodność. Przypadki całkowitego padnięcia elektroniki w "nowoczesnych" lub "unowocześnionych" pojazdach na skutek niskiej jakości prądu w sieci są stosunkowo rozpowszechnione.
sarna napisał(a):Kolej pozyskuje energię od dostawcy. Nie interesuje ich skąd dostawca bierze energię.
Może w Polsce. W takich Niemczech rynek energii jest bardziej rozwinięty. Tam można sobie np. zamówić do domu plan taryfowy "EKO" - w którym będziemy płacić za prąd drożej, ale będziemy mieć świadomość, że pochodzi on (w jakimś procencie - może nawet 100%, nie wiem) ze źródeł odnawialnych.
Nie znaczy to, że będziemy mieć pociągnięte do mieszkania inne kable, niż sąsiad który "jedzie" na tańszym planie taryfowym. Jednak (upraszczając) nasz dostawca energii jest zobowiązany, by kupować tyle samo kWh ze źródeł "zielonych", ile sprzedaje odbiorcom końcowym jako prąd "EKO".
Matz32 napisał(a):Deutsche Bahn juz jedzi na Okostrom Caly prad do sieci jest dostarczamy ze zrodel odnawialnych jak elektrownie wiatowe .
No tak dobrze to jeszcze nie jest.
Cytat:Im Jahr 2012 lag der Anteil erneuerbarer Energien im Bahnstrommix bei 24 Prozent.
W roku 2012 udział energii ze źródeł odnawialnych wynosił 24%
(a i to nie jestem pewien, czy w odniesieniu do całej sieci, czy wybranych fragmentów)
http://www.bahn.de/p/view/service/umwel ... trom.shtml
Natomiast ciekawy jest mechanizm - w niektórych ofertach kupując bilet, wiesz że udział w energii wykorzystanej na przewiezienie Ciebie ma być "zielony". To znaczy, że DB zobowiązuje się: jeśli więcej osób skorzysta z tej oferty, my zwiększymy udział energii odnawialnej w naszym zasilaniu.
Sprytne.