Mariusz W. napisał(a):Skoro już o stratach mowa, przed 1989 rokiem PKP nie przynosiły strat, dzięki efektowi skali.
Nie przynosiły, albo się głośno o tym nie mówiło. Bo jak miało przynosić zysk użytkowanie Gagara do ciągnięcia 2 wagoników po cholernie trudnym górskim szlaku na linii lokalnej?
"Gdzie maksymalna prędkość jazdy z uwagi na zrujnowane, nieremontowane od czasów ostatniej wojny torowiska wynosi 10 km/h. Gdzie ruch prowadzony jest ciężkim, nieekonomicznym taborem. Jechałem wiele lat temu takim pociągiem z Kamiennej Góry do Jeleniej Góry. Dwa czteroosiowe wagony klasy 2 - tzw. ryflaki - ciągnął spalinowóz ST 44 - "Gagarin". Skład raczej nie przystający do profilu i nawierzchni tej linii. To nie mogło się opłacać - nawet w socjaliźmie - i się nie opłaciło. Dlatego na tym szlaku pociągi nie kursują od 1986 roku i częściowo jest on rozebrany."
Źródło:
http://www.pod-semaforkiem.aplus.pl/wstep.php Swoją drogą polecam, bardzo dobry artykuł do poczytania o właśnie PKP, mentalności i ich podejściu oraz o możliwej formie uzdrowienia.
No ale wracając do tematu, wtedy były inne czasy. Paliwo było o wiele tańsze niż teraz, nie było tylu przepisów, ograniczeń i innych pierdół narzuconych przez władze zewnętrzne jak np. UE. Szlaki nie były jeszcze zarżnięte, choć i tutaj zaczynało się robić nieciekawie - PKP przez swoje niedbalstwo i olewactwo całymi latami nie remontowała torów w Polsce - no w końcu to się musiało nam odbić czkawką.
Najważniejsza sprawa to postęp cywilizacyjny! Chciał niechciał, ale wielu wielu ludzi nie miało samochodów i nawet nie mogło marzyć o nich w czasach PRLu i dlatego PKP i każda inna komunikacja zbiorowa miała się dobrze! W raz z kresem komuny ludzie poczuli wolność, złapali wiatr w żagle, samochody stały się tańsze i ogólnodostępne więc zaczęli się przesiadać do własnych samochodów.
A PKP niereformowana, z partyjnym betonem od czasów zamierzchłego PRLu na czele, z zarżniętymi szlakami ( świetnym przykładem jest 274 - chyba bardziej wyeksploatowanej linii nie znam), drogim i nieopłacalnym taborem, dużym odpływem pasażerów do własnych środków lokomocji była kolosem na glinianych nogach - nie od lat 90tych, a od początku PRLu.
To musiało pier...nąć no i bum! Walnęło. Wycięli wszystkie połączenia lokalne, zamknęli tysiące linii, niewiele rzeczy uległo poprawie, szlaki zarżnęli do maksimum, tabor niemodernizowany zaczęli masowo ciąć na żyletki, podzielili się na tysiące drobnych źle zarządzanych spółeczek i proszę bardzo - mamy burdel na miarę XXI wieku.
Nie wiem jakiego cudu i jak wspaniałych ludzi z misją by trzeba żeby ogarnąć ten chlew i stworzyć PKP takim jakie było przed wojną - dumą państwa, kolejami z których byliśmy słynni i chwaleni na całą Europę!