23.01.2022, 16:39
Gdzie na zachodzie lub w ogóle na świecie istnieje placówka muzealna w której prezentowane jest 46 sztuk TAKICH SAMYCH pojazdów? Odpowiedź jest prosta: Nigdzie! Takie miejsce po prostu nie istnieje! Różne muzea prezentują po kilka wybranych egzemplarzy z całych wielkich serii pojazdów i jest to całkowicie wystarczające, aby zachować o tym pamięć. ET42 to krótka seria zaledwie 50 lokomotyw = zachowujemy maksymalnie kilka egzemplarzy w różnych miejscach ich pracy, bo więcej po prostu nie ma sensu. Jakby było ich 500 albo 1000 jak ET22 to można by myśleć o zachowaniu maszyn z różnych okresów eksploatacji, na co zresztą jest szansa, gdyż do dziś w czynnej służbie są pojazdy z odmiennymi detalami czy wersjami wyposażenia.
Kto i gdzie napisał że trzeba cokolwiek wszystko niszczyć albo kogoś zabijać!? Co to za brednie i kłamliwe insynuacje?? Dzięki moim osobistym staraniom odtworzono walory historyczne w postaci malowania i kompletu oznaczeń na trzech sztukach lokomotyw, które w takim stanie nadają się prosto do muzeum! Myślisz, że zrobiliśmy to po nic i dla zabawy a nie z myślą o przyszłości?? Kto oprócz Ilostanu i kolegów ze Zduńskiej Woli zrobił cokolwiek, żeby przyczynić się do zachowania tych pojazdów? Odpowiem: NIKT!
Od ponad dwóch lat w różnych postach w tym wątku staram Ci się wytłumaczyć jak wyglądają kwestie związane z naprawami taboru i kształtowaniem racjonalnego i realnego podejścia wobec taboru. Nic nie poradzę na to, że zdajesz się wypierać fakty i żyć w alternatywnej rzeczywistości miłośnika kolei, gdzie tabor wyprodukowany w okresie PRLu musi pracować 100 lat a najlepiej na zawsze, bo przecież nowe lepsze lokomotywy nie istnieją. Mogę tylko współczuć oderwania.
Jeśli masz wszystko negować wbrew trendom w branży kolejowej, którą tworzą doświadczeni, mający pojęcie o niej ludzie i proponować takie "rozwiązania" jak skanseny 46 takich samych pojazdów pod jakąś halą (3 tory zajmujące łącznie 1500 metrów długości - jakiś kosmos!) to faktycznie lepiej pozostań w środowisku osób, które wyznają podobne oderwane od rzeczywistości rzeczy i tam sobie twórzcie własne skanseny niepotrzebnego złomu nikomu nigdzie nie znane. Realia były i będą takie, że nie ma najmniejszego sensu czegoś takiego tworzyć i wystarczy zachować kilka egzemplarzy tak jak miało to miejsce z parowozami.
Kto i gdzie napisał że trzeba cokolwiek wszystko niszczyć albo kogoś zabijać!? Co to za brednie i kłamliwe insynuacje?? Dzięki moim osobistym staraniom odtworzono walory historyczne w postaci malowania i kompletu oznaczeń na trzech sztukach lokomotyw, które w takim stanie nadają się prosto do muzeum! Myślisz, że zrobiliśmy to po nic i dla zabawy a nie z myślą o przyszłości?? Kto oprócz Ilostanu i kolegów ze Zduńskiej Woli zrobił cokolwiek, żeby przyczynić się do zachowania tych pojazdów? Odpowiem: NIKT!
Od ponad dwóch lat w różnych postach w tym wątku staram Ci się wytłumaczyć jak wyglądają kwestie związane z naprawami taboru i kształtowaniem racjonalnego i realnego podejścia wobec taboru. Nic nie poradzę na to, że zdajesz się wypierać fakty i żyć w alternatywnej rzeczywistości miłośnika kolei, gdzie tabor wyprodukowany w okresie PRLu musi pracować 100 lat a najlepiej na zawsze, bo przecież nowe lepsze lokomotywy nie istnieją. Mogę tylko współczuć oderwania.
Jeśli masz wszystko negować wbrew trendom w branży kolejowej, którą tworzą doświadczeni, mający pojęcie o niej ludzie i proponować takie "rozwiązania" jak skanseny 46 takich samych pojazdów pod jakąś halą (3 tory zajmujące łącznie 1500 metrów długości - jakiś kosmos!) to faktycznie lepiej pozostań w środowisku osób, które wyznają podobne oderwane od rzeczywistości rzeczy i tam sobie twórzcie własne skanseny niepotrzebnego złomu nikomu nigdzie nie znane. Realia były i będą takie, że nie ma najmniejszego sensu czegoś takiego tworzyć i wystarczy zachować kilka egzemplarzy tak jak miało to miejsce z parowozami.