Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Likwidowane przejazdy kolejowe.
#1
Słyszy się w mediach o likwidowanych przejazdach, czy również przejściach kolejowych przez tory, co utrudnia okolicznym mieszkańcom wsi w funkcjonowaniu.

Jaka jest dokładnie przyczyna tego, że spółki kolejowe likwidują takie przejazdy przez tory?
Obejrzałem w "Interwencji - taka jest Polska" jeden z reportaży, w którym pokazano, jak kolej zlikwidowała jedno z takich przejść, czy przejazdów kolejowych, gdzieś blisko Oświęcimia.

Wiele lat był tam przejazd przez tory i ludzie normalnie mogli przechodzić i przejeżdżać na drugą stronę torów.
Obecnie, mieszkańcy muszą przechodzić przez tory, czym ryzykują, bo mogą wpaść pod nadjeżdżający pociąg, ale żadnym pojazdem przejechać już nie mogą, tylko muszą jeździć po parę kilometrów więcej, jakimiś, okrężnymi drogami, przez co tez spalają więcej paliwa.

Czy kolej w ten sposób nie utrudniła życia pobliskim mieszkańcom?
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.

Odpowiedz

#2
Na marginesie ten przejazd o którym piszesz został jakiś czas temu wyremontowany, następnie zaś rozebrany Wink
Jak nazwać takie działania, absurd ? Wink
Odpowiedz

#3
Takich PRZEJAZDÓW KOLEJOWYCH w Polsce jest coraz więcej likwidowanych, i to w małych miejscowościach, jak i na wsiach.
Np. za Oświęcimiem, utrudniło to życie mieszkańcom i rolnikom, ponieważ oni mają swoje pola po drugiej stronie torów, i kiedy istniał ten przejazd przez tory, mogli traktorami i samochodami przejeżdżać na swoje pola.
Teraz muszą robić kilkukilometrowe objazdy inną drogą, żeby dostać się na własne pola. Był dróżnik, budka dróżnika, który otwierał i zamykał szlabany, teraz już tego nie ma.

Niby, spółki kolejowe tłumacza takie działania: bezpieczeństwem, ale czy na pewno? Przez lata były normalnie przejazdy i rzadko dochodziło do jakichś wypadków, ponadto, są przecież szlabany, które są zamykane i otwierane przez dróżników, to jak może nie być bezpiecznie?
Takie "działania" kolei, jakby odcinają mieszkańców od innych dróg, którzy muszą się dostać, czy to do lekarza, czy w innych sprawach urzędowych.
Jeżeli KARETKA musi do kogoś, na wieś przyjechać, bo ktoś potrzebowałby pomocy, ona już nie pojedzie skróconą drogą, przez przejazd kolejowy, tylko objazdem, co będzie trwało dłużej i wtedy może ona nie zdążyć do osoby, czy osób potrzebujących.
Ale, KOLEI to nic nie obchodzi, a powinno.
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.

Odpowiedz

#4
Wszystkie wasze uwagi są światłe i cenne, ale całkowicie oderwane od aktualnej rzeczywistości na kolei. A nazywa się ona - REDUKCJA ETATÓW. I warto zauważyć, że dotyczy to nie tylko kwestii przejazdów kolejowo-drogowych...
Odpowiedz

#5
To prawda, ponieważ, spółki kolejowe też oszczędzają, nie chcą ponosić za dużych wydatków, a to wszystko kosztuje.
Dróżnicy w budkach, na kolei też kosztują, trzeba im płacić pensje za to, że otwierają i zamykają szlabany.
Podobna sytuacja jest z niektórymi stacjami i małymi dworcami kolejowymi, gdzie KASY BILETOWE są nieczynne, aby nie ponosić kosztów na kasjerki, na utrzymanie tych stacji.
Dlatego, spółki PKP chcą odsprzedawać SAMORZĄDOM budynki dworcowe, żeby to gminy i URZĘDY MIAST ponosiły koszty remontów i napraw.

Tylko dziwi mnie trochę to, że dawniej, jeszcze w latach 90 - tych, opłacało się ponosić koszty na przejazdy kolejowe, na małe dworce i stacje kolejowe, gdzie praktycznie, z każdego miejsca, z każdej "dziury" w Polsce odjeżdżały pociągi i zatrzymywały się na stacjach wszędzie.
Jakoś teraz nie opłaca się ponosić kosztów na takie miejsca i dawać zatrudnienie pracownikom kolei.
I przez to, nikogo nie obchodzi, że, zamykając takie "przejazdy" przez tory, odcina się ludzi, mieszkańców wsi, miejscowości od innych dróg.

To jest takie zarządzenie prezesów spółek kolejowych.
Ja, jako jakiś tam "miłośnik kolei", zawsze będę za tym, by "przywracać" nieaktualne połączenia kolejowe, by nie likwidować niektórych stacji kolejowych i nie zamykać niektórych przejazdów kolejowych.

Tylko ja nic tym nie zdziałam.
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.

Odpowiedz

#6
Ale nie dotyczy to tylko przejazdów z dróżnikiem. Ostatnio widziałem kartkę na jednym przejeździe, jej autorem był jakiś zakład linii PLK, a na niej treść nadająca się trochę do filmu Barei: "jeśli jest ktoś zainteresowany korzystaniem z tego przejazdu i opłacaniem jego utrzymania, prosimy o zgłoszenie się do zakładu, inaczej przejazd będzie zlikwidowany". Czyli wygląda na to że wszędzie próbuje się ugrać choć trochę grosza, a interes społeczeństwa się nie liczy, pomimo że PLK to spółka państwowa.
Jest też druga przyczyna - nie znam szczegółów, ale ponoć ustalono jakiś przepis, że przejazdy nie mogą być częściej niż co ileśtam km (chyba 3). Były już jakieś wojny o to, bo spowodowało to odcięcie pewnych części miasteczek od siebie. Ciekawe jak to potoczy się dalej, bo jakby to zastosować w miastach to byłaby istna tragedia jeśli chodzi o siatkę drogową. A tymczasem PLK bezczelnie puszcza filmiki z tekstem "otwieramy przestrzeń dla miast".
Odpowiedz

#7
Ja też słyszałem o tym, właśnie z reportażu "Interwencja - taka jest Polska", za Oświęcimiem, że mogą mieszkańcy sobie z powrotem otworzyć tam przejazd przez tory, o ile sami to sfinansują i będą utrzymywali.
Czyli, wychodzi na to, że PKP odcina się od utrzymywania takich rzeczy, które są dla ludzi i ich funkcjonowania.
Nie wiem, czy większością KOLEJOWYCH PRZEJAZDÓW w Polsce zarządza PKP Intercity, czy też REGIONALNE PRZEWOZY, ale np. PKP Intercity, to chyba najbogatsza spółka kolejowa w Polsce i byłoby stać tę spółkę na finansowanie takich "przejazdów" kolejowych?

Dawniej normalnie funkcjonowały takie przejazdy przez tory i na to pieniądze były, żeby utrzymywać.
Nagle teraz to się coraz mniej opłaca? Wprawdzie na kolei są teraz SPÓŁKI, ale nadal państwowe, więc one tez służą dla dobra ludzi, a przede wszystkim, podróżnych.
Natomiast, nie dziwi mnie oburzenie mieszkańców, którzy mieszkają blisko tych, zlikwidowanych przejazdów, że oni by mieli to utrzymywać, skoro nie mają na to pieniędzy.
Oni i tak płacą podatki do gmin, a spółka państwowa, która sama powinna finansować tego typu rzeczy, zrzuca to na mieszkańców, żeby PKP nie ponosiło kosztów, prezesi, zarządzający spółkami PKP. sporo pensji biorą za siedzenie na takich stanowiskach, do tego jeszcze, dostaną wysokie emerytury.
To jest takie trochę, cwaniactwo takich "prezesów" spółek, którzy patrzą przede wszystkim na swoje dobro, a w pierwszej kolejności, powinno być dobro ludzi i mieszkańców.
Tylko kto by nie wszedł na stanowisko PREZESA spółki PKP, każdy może robić tak samo.

Tyle się przeznacza miliardów, setki miliardów złotych na modernizowanie kolei, na remonty dworców, na nowe tory i podkłady, na inne cele kolejowe, a likwiduje się takie przejścia i przejazdy przez tory, które, w innych miejscach się też remontuje, montuje się nowe szlabany.

Oczywiście, wiele takich "przejazdów przez tory" kosztuje, bo zamontowanie nowych rogatek, szlabanów i inne rzeczy też nie kosztują tak mało, a wiele szlabanów jest starych i być może w złym stanie.
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.

Odpowiedz

#8
Zabieracie głos a nie macie pojęcia o co chodzi.
Po pierwsze przejazdy (obecnie) zgodnie z rozporządzeniem muszą być na drogach PUBLICZNYCH czyli takich których zarządcami są gminy ( drogi gminne), powiaty ( drogi powiatowe), miasta ( drogi miejskie) , województwa ( drogi wojewódzkie); GDAKA ( drogi krajowe),
Po drugie - przejazdy na drogach o nieustalonej własności ( głównie te polne przejazdy) muszą być traktowane jako przejazdy użytku niepublicznego ( kat. F). Stąd te kartki na przejazdach.
Po trzecie - w przypadku likwidacji przejazdów na drogach publicznych zgodę muszą wydać zarządzający drogami.
Tak więc nie jest prawdą 'że złe PKP..."
greenman1435
Odpowiedz

#9
No ja nie wiem, jak to naprawdę wygląda, ale faktem jest, że w niektórych miejscach, PKP likwiduje przejazdy przez tory, co zamyka tym samym mieszkańcom drogi przejazdu z własnych domów.
Wtedy nawet karetka pogotowia, czy Straż Pożarna nie dostanie się do jakiejś wsi, a jeżeli nawet, to okrężnymi drogami i to może zająć ponad godzinę jazdy i w tym czasie ktoś umrze, bo nie otrzymał szybkiej pomocy.
Niestety, ale takie rzeczy się w 21 wieku dzieją, przy nowoczesnej technice, przy nowoczesności.

Jest wiele wsi i miejscowości, do których prowadzi tylko jedna droga i, gdyby zamknąć te drogi, to mieszkańców odcięłoby się od reszty dróg publicznych.
To byłby absurd.
Zamykanie niektórych "przejazdów kolejowych", to też jest "odcinanie mieszkańców od reszty dróg", bo jak są tory kolejowe, to są wsie po jednej i po drugiej stronie torów.
Ważne są jakieś przepisy, a nie ważne są sprawy mieszkańców, którzy zostają z problemem sami.
Byłoby dobrze, gdyby to miało "ręce i nogi".
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.

Odpowiedz

#10
Nadal nie rozumiesz mechanizmów likwidacji przejazdów kolejowych. Jeżeli są przypadki likwidacji to tak jak pisałem - przejazd przeważnie jest na drodze NIEPUBLICZNEJ ( prywatnej, leśnej' o nieustalonym statusie właścicielskim). Proszę o przykład likwidacji przejazdu kolejowego przez "wredne" PKP do jakiejś wsi bez zapewnienia możliwości dojazdu drogą równoległą do najbliższego przejazdu.
Po to co piszesz to czysta demagogia ( dojazd Straży Pożarnej, Karetki Pogotowia, godzina jazdy objazdem, odcinanie mieszkańców od świata, etc, etc)
greenman1435
Odpowiedz

#11
Ależ ja doskonale rozumiem to, co wcześniej pisałeś.
Może i jest tak, jak mówi kolega, ale jednak nie zmienia to faktu, że to utrudnia życie mieszkańcom wsi przede wszystkim.
I o tym był "reportaż" w telewizji, w "Interwencji".

Skoro nie można inaczej tego załatwić, to nie ma wyjścia i ludzie muszą mieć problemy, żeby szukać innych przejazdów, a to jest więcej kilometrów.
Tylko to nikogo nie interesuje, a powinno.
W dzieciństwie wychowywałem się na torach kolejowych szczecińskiego dworca i stąd pozostał sentyment do kolei.

Odpowiedz

#12
(23.06.2018, 20:48)greenman napisał(a): Zabieracie głos a nie macie pojęcia o co chodzi.

To jeśli posiadasz odpowiednią wiedzę, to o co chodzi z tym "bo przejazd był za blisko od poprzedniego"? Jest taki przepis, czy to plotka? Jeśli jest, to jak ma wyglądać jego stosowanie w praktyce?
Odpowiedz

#13
Witam przedstawię wam moja sytuację.

W latach 30 został postawiony mój dom linia kolejowa która znajduje się bezpośrednio przy mojej działce powstała po 1946 roku aby dostać się do swojej posesji muszę przejechać przez przejazd kolejowy od razu dodam że nie ma żadnej alternatywnej drogi . Ostatnio została powiększona karteczka o zmianie kat przejazdu z D na F i do końca sierpnia mam czas na podpisanie umowy co wiąże się z dzierzawa przejazdu oczywiście odpłatnie i postawieniem rogatki  na stałe zamkniętej i teraz jak będę wyjeżdżał z domu to otworzę bramę po 5 m szlaban i dopiero przyjadę ...nie wiem po co na tej drodze rogatki skoro brama od posesji jest 5 m od przejazdu i nikt oprócz mnie nie korzysta z tej drogi . Dodam jeszcze tylko że jest to tor bocznicowy pociągi jeżdżą bardzo wolno i może że 4 razy dziennie..
Odpowiedz

#14
Po to rogatka, bo takie są przepisy. W PLK koniecznie chcą wyrobić normę likwidowanych przejazdów, więc się chłopaki starają jak umieją. Nie podpiszesz, to przyjadą drezyną, wyrwą Ci płytę i w d... będą mieli, że nie masz jak do domu dojechać.
P.S. Nie przejmuj się, na liniach z zawieszonym ruchem też się czepiają o przejazdy i ludzie mają płacić, tu nie chodzi o bezpieczeństwo tylko o fakt, że liczba przejazdów na kilometr musi się zgadzać.
Po pierwsze, wolę pić wódkę niż pisać wiersze.
PL-KSL
Odpowiedz

#15
Po raz kolejny napiszę, że bzdury do kwadratu wypisujesz [ jakieś "normy"/ liczba (jaka ta liczba?) przejazdów na km linii]. Po pierwsze ze 2 lata temu zmieniły się przepisy. I przejazdy kolejowo-drogowe ( od kat. A do D) mogą być WYŁĄCZNIE na drogach użytku publicznego ( czyli od gminnych wzwyż). Jeżeli droga jest prywatna ( lub o nieuregulowanym statusie) to taki przejazd może być co najwyżej kat. F. a więc użytku niepublicznego. Dlatego podpisywana jest umowa między zarządcą a przyszłym użytkownikiem. I to na użytkownika spada odpowiedzialność za zabezpieczenie przejazdu. Stąd rogatka ( którą postawi PKP PLK SA) zamykana na kłódkę do której klucz będzie miał tylko jeden użytkownik.
Ja znam przejazdy kat. F, gdy "coś" jeździ od wielkiego dzwonu - 1 pociąg na tydzień/2 tygodnie a mimo to stawiane są rogatki zamykane na klucz.
greenman1435
Odpowiedz



Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Przejazdy kolejowe - bezpieczeństwo informacje szczegółowe sylw3ek 2 2 439 19.12.2015, 20:29
Ostatni post: rustsaltz

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 Melroy van den Berg.